Pedagogika Motessori opanowuje ostatnio świat. Co jest w niej najważniejsze? Moim zdaniem pomaganie małemu dziecku w rozwijaniu jego samodzielności.
Sama twórczyni podobno często cytowała słowa, które usłyszała od jednego ze swoich wychowanków – „Pomóż mi zrobić to samemu”. W tym artykule chciałam Wam pokazać kilka sposobów, żeby to osiągnąć, żeby pomóc dziecku w samodzielnym życiu na co dzień.
-
Stołeczek – niski stołeczek, taki jakich dzieci często używają w łazience, żeby dostać się do zlewu. Nie jest to jednak jedyne jego zastosowanie. Równie dobrze sprawdzi się, żeby zapalić światło, otworzyć drzwi, jeśli dziecko nie sięga jeszcze klamki, wziąć coś z wyższej półki, postawić przy parapecie, żeby podlać kwiaty. Przypominajmy o nim dziecku, jeśli poprosi nas o pomoc w którejś z tych czynności, a szybko nauczy się, że może działać samodzielnie.
-
Learning tower– czyli wieża do nauki.To bardziej rozbudowana wersja stołeczka. Dużo lepiej się sprawdzi przy mniejszych dzieciach, takich, które dopiero co nauczyły się stać czy chodzić. Jest bardziej bezpieczna, bo ze wszystkich stron zabudowana. Dziecko więc z niej nie wypadnie, a będzie mogło sprawdzić, co akurat mama szykuje na kolację, a nawet pomóc. Niestety, ceny learning towers nie są niskie. W dodatku nie jestem pewna, czy w Polsce można jakąś kupić. Ale rodzice i tak sobie radzą, np. przerabiając różnego rodzaju stołki.
-
Organizacja zabawek – postarajmy się tak zorganizować dziecięcą przestrzeń do zabawy, aby dziecko mogło mieć dostęp do swoich zabawek. Sprawdzają się tu niskie szafki czy półki zawieszone nisko na ścianie. Część zabawek możemy ustawić na podłodze. Ważne w tego typu organizacji, jest też to, aby dziecko widziało swoje zabawki i zawsze wiedziało, gdzie może je znaleźć (a może nawet - odłożyć). Starajmy się ograniczać ilość przepastnych skrzyń i pudeł, do których wrzucamy wszystko jak leci. Być może warto zastanowić się nad ograniczeniem liczby zabawek. A na pewno warto ograniczyć te zabawki, którymi dziecko i tak nie może się samo bawić. To znaczy, jeśli uważamy, jako rodzice, że dziecko daną zabawkę może popsuć, albo sobie coś nią zrobić, jeśli nie umie się nią jeszcze posługiwać – schowajmy ją gdzieś głębiej. Niech niepotrzebnie nie zaśmieca szafki. Staramy się w dziecku budować poczucie samodzielności i pewności siebie, więc ciągłe powtarzanie – „uważaj, bo popsujesz!”, „nie tak, daj ja to zrobię!” będzie nam przeszkadzać
-
Nisko umieszczone wieszaki– w przedpokoju nisko umieszczony wieszak pozwoli dziecku odwiesić swoją kurtkę po spacerze.Warto też mieć wyznaczone miejsce, np. koszyk, na czapki i szaliki. Dziecko może wtedy samodzielnie założyć, a po spacerze - zdjąć i odłożyć te części garderoby. Na haczyku w łazience można powiesić ręcznik, którym dziecko samo będzie mogło wytrzeć ręce i buzię. Dobrze, kiedy ręcznik ma wszytą pętelkę, za którą można go powiesić. Jeśli nie – można w sklepie AGD bez problemu kupić wieszaki na ręczniki, takie „żabki” z pętelką, które przypinamy do ręcznika. Przy wycieraniu ręczniki często spadają, a małym dzieciom dość trudno jest powiesić ręcznik bez jakiejś zawieszki.
-
Ubrania – skoro jesteśmy już przy wieszaniu – pamiętajmy, że ubrania dla dzieci powinny być funkcjonalne. Kupując je zastanówmy się, czy są skomplikowane w nakładaniu – guziki, ciasne dekolty, wąskie nogawki czy sznurówki nawet trzylatkowi mogą sprawiać problemy. Im wcześniej nauczymy dzieci samodzielnego ubierania się, tym dla nich lepiej. Ale musimy pamiętać, że nie wszystkie ubrania zakłada się równie łatwo. Kupując kolejną parę butów, sprawdźcie w sklepie, czy dziecko jest w stanie je założyć – jeśli nie, poszukajcie innych. Spodnie na gumkę sprawdzą się lepiej niż jeansy z suwakiem. Bluzka z luźnym dekoltem zakładana przez głowę będzie łatwiejsza w obsłudze niż koszula na guziki.
-
Szafkę z ubraniami dziecka spróbujcie tak zorganizować, żeby dziecko mogło samodzielnie zdecydować, co dzisiaj założy. Dobrze sprawdzi się nisko zawieszona rurka, na której będą wisieć wieszaki z ubraniami. Możecie też tutaj wykorzystać koszyki, w jednym trzymajcie koszulki, w drugim spodnie itd. Koszyki sprawdzą się lepiej, niż bezpośrednie położenie ubrań na półce, bo łatwiej w nich zachować porządek. Jeśli dziecko wybierze koszulkę znajdującą się na samym dole sterty ubrań na półce, to zazwyczaj cała reszta ubrań wyląduje na podłodze. Jeśli macie dużo ubrań, niech przynajmniej część szafy będzie dostępna dla dziecka. Wybierzcie po dwa-trzy egzemplarze każdego ubrania i niech dziecko z nich wybiera. Jeśli jednak pozwolicie dziecku decydować, akceptujcie jego wybory. Aby to zrobić, poza tym, że czasami trzeba zapomnieć o swoim poczuciu dobrego smaku, trzeba pamiętać, że w szafce dostępnej dla dziecka powinny być tylko takie ubrania, które odpowiadają aktualnym warunkom pogodowym.
-
Jedzenie – samodzielne jedzenie z punktu widzenia budowania w dziecku pewności siebie i samodzielności jest bez wątpienia bardzo ważne. Ale nie oszukujmy się, nie każda z nas jest w stanie 5 razy dziennie prać dywan i myć dziecku włosy z uśmiechem na ustach. Starajmy się jednak pozwalać na to tam, gdzie to możliwe. Roczne dziecko, które samo je barszcz zapewne narobi dużo bałaganu, ale z kawałkiem ugotowanej marchewki czy chleba poradzi już sobie dużo lepiej. Przygotujmy sobie też takie miejsce, gdzie nie będziemy się denerwować ewentualnymi szkodami. Może można zrezygnować z obrusu albo dywanu pod stołem? Z podłogi dużo łatwiej zmyć ewentualny bałagan.
-
Dobrym ćwiczeniem operowania sztućcami jest też zabawa w przesypywanie i przelewanie. Wrzućcie dziecku do kąpieli czy piaskownicy łyżkę i kubek i pozwólcie mu eksperymentować. W tych warunkach nie nabałagani zbyt wiele, a na pewno poprawi swoje zdolności manualne. Być może nawet do tego stopnia, że przy kolejnej zupie pozwolicie mu na samodzielne jedzenie. Kto wie?
-
Pomoc w domu – warto włączyć maluchy do pomocy w pracach domowych. Jest to dla nich zabawa, ale jeśli odpowiednio to zaakcentujemy zrozumieją, że jest to ich wkład w życie rodziny. Podziękujmy dziecku, doceńmy jego pracę, ale raczej nie twórzmy maluchom jakichś list z obowiązkami do wykonania. Zachęcajmy je do tego, żeby uczestniczyły w pracy na ile mogą, niech cieszą się tym, że pomogły mamie, ale nie róbmy z tego obowiązku. To jeszcze nie ten etap.
-
A co małe dzieci mogą robić w domu? Wiele rzeczy, zależnie od tego na co im pozwolimy i jak przygotujemy przestrzeń. Może mogą opróżniać zmywarkę? Pomagać wyciągać pranie z pralki? Trochę starsze dzieci mogą już pomagać wieszać pranie, może nawet czasem coś samodzielnie ręcznie wyprać? Dzieci bez problemu umyją warzywa czy owoce w misce z ciepłą wodą. Większość czterolatków będzie w stanie pokroić nam ziemniaki do zupy, czy obrać marchewkę, o ile damy im taką możliwość. Samodzielne zrobienie kanapki z krojonego chleba to też nic trudnego. Roczne dziecko przy zmywaniu będzie raczej chlapać wodą, ale trzylatek może już umyć po sobie szklankę. Dobrą zabawą i ćwiczeniem jest też zamiatanie. Jest naprawdę wiele możliwości.
-
Naprawianie własnych błędów – nie oszukujmy się – wszystkim dzieciom przydarzają się wypadki. Nawet tym najbardziej uważnym. A to zbije się szklanka, a to woda wyleje się na obrus, mąka rozsypie się na podłogę... Taka jest cena nauki samodzielności. Jak przecież wiemy, błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi. Przygotujmy się na to. Nie oczekujmy, że trzylatek wykona wszystkie polecenia bez najmniejszej wpadki. Jeśli jesteśmy psychicznie przygotowani na tego typu błędy, będzie nam je dużo łatwiej przełknąć. Ale takie wypadki też możemy wykorzystać w procesie nauki samodzielności. Wystarczy pokazać dziecku, jak może naprawić swój błąd. Wylało coś – poproście o przyniesienie szmatki i wytarcie. Coś się wysypało – dziecko przecież może poodkurzać. Zalało ubranie sokiem – niech spróbuje uprać. Może lepiej niech nie zbiera potłuczonego szkła, ale zmiotkę i szufelkę może już mamie przynieść. Chodzi o to, żeby pokazać dziecku, że błędy można naprawić i jest to w mocy dziecka., nie tylko rodzica. Zapewne na początku i tak rodzic będzie musiał po dziecku poprawić, ale przecież i Kraków nie od razu zbudowano. Starajmy się zatem pokazać małemu człowiekowi, co może zrobić w takiej kryzysowej sytuacji, zamiast krzyczeć „No i zobacz co narobiłeś! Odsuń się! Mama teraz będzie musiała sprzątać!”.
I pamiętajmy, pomagając budować w dziecku samodzielność, pomagamy mu też budować pewność siebie. Dziecko, które pewnie porusza się po mieszkaniu, które samo potrafi się sobą zająć w mniejszym lub większym stopniu, które czuje się pełnoprawnym członkiem rodziny, będzie też dużo pewniejsze siebie i swoich możliwości.
Ola Jurkowska
naszekluski.pl