Rynek książki dziecięcej od kilkunastu lat przeżywa prawdziwy rozkwit. Młodego odbiorcę traktuje się jak równoprawnego partnera do rozmowy i podejmuje z nim tematy, o których naszym babciom w kontekście dziecka, by się nie śniło.
To już nie tylko pierwsze przyjaźnie i fascynacje, ale też własna cielesność, choroba bliskich, śmierć lub depresja. To próba opisania świata takim jaki jest naprawdę, w jego złożoności: mechanizmów, zjawisk, dobrych i złych aspektów codzienności.
Wydaje się, że tematów tabu w literaturze dla dzieci już dawno nie ma, że o wszystkim już powstały publikacje, ale czy na pewno?
Żeby wydawać książki na poruszające kontrowersyjne tematy trzeba mieć wiele odwagi, ale także przekonanie, że są sprawy, koło których nie można przechodzić obojętnie.
Pani Iwona Wierzba, założycielka wydawnictwa ALBUS, na jednej z niezwykłych publikacji pisze:
„ Dlaczego wydałam tę książkę? Bo do głębi byłam poruszona siłą obrazów, jakie nakreśliła Olga Ptak, opisując swój świat, świat matki, która zmaga się z niepełnosprawnością własnego dziecka”.
„Kto ukradł jutro. Czyli dlaczego nie jest jak z obrazka”, bo o tej książce mowa, to pozycja jakiej zdecydowanie jeszcze nie było - dla dorosłego czytelnika albo młodzieży. Komplet dwóch książek pokazuje problem autyzmu, ale po części niepełnosprawności w ogóle.
Już na pierwszych stronach autorka zwracając się wprost do czytelnika mówi „Co ty właściwie możesz wiedzieć o niepełnosprawności?”.
Ten pozorny atak (tak, czujemy się tymi słowami zaatakowani, bo przecież powinniśmy być kompetentni, empatyczni, doinformowani, w końcu jesteśmy „wykształconymi ludźmi”) wytrąca nas z poczucia komfortu. Autorka uspokaja - mówi, że to nie nasza wina.
Niepełnosprawni od niedawna funkcjonują zarówno w życiu społecznym, jak i w dyskursie społecznym.
Nie wiemy zbyt wiele, bo nas to nie dotyczy ale… oto Olga Ptak otwiera przed nami świat jakiego nie znamy. Po części zapis autoterapii. Tego nie poznamy z żadnych materiałów organizacji pracujących na rzecz osób niepełnosprawnych. Mówi rzeczy niewygodne i niepasujące do stereotypów, które znamy, nazywa rzeczy po imieniu i zaczynamy rozumieć jak wielka jest nasza niewiedza, jak wiele nas omija przez nasz system wyparcia problemów, które nas nie dotyczą.
Rozumiemy, że oto trafiliśmy na temat tabu w XXI wieku, który nie dotyczy tylko dzieci - dotyczy wszystkich.
Czytamy o trudach bycia rodzicem autystycznego dziecka, o skrajnym wyczerpaniu, potwornej samotności i poczuciu uwięzienia i z drżeniem przyjmujemy do wiadomości, że książki „Kto ukradł jutro” są złączone okładkami, złączone jak rodzic i autystyczne dziecko.
Druga książka z kompletu to przepięknie i przejmująco zilustrowana przez Dominikę Czerniak-Chojnacką perspektywa autystycznego dziecka.
Już nie zaglądamy do jego domu, nie obserwujemy jego rodziców. Teraz wnikamy do jego głowy, próbujemy zrozumieć odmienność perspektywy, odmienność postrzegania tego samego, wspólnego świata.
Jest to bardzo mocna pozycja i jednocześnie bardzo potrzebna. Edukuje i uwrażliwia. Tom z perspektywą dziecka wydaje się (może we fragmentach) dobrym materiałem do rozmowy z własnym (starszym dzieckiem), by miało większą potrzebę kreowania świata, który byłby rzeczywiście wspólny.
Wspomnieliśmy na początku że trudno znaleźć jeszcze tematy, które nie były podejmowane w literaturze dziecięcej.
Okazuje się, że wydawnictwu Albus po raz kolejny się udało.
„Rewolucje” to kolejna po „Murach” książka twórczego duetu Bogusia Janiszewskiego i Maxa Skorwidera.
Skierowany do dzieci szkolnych (ale nie tylko), popularnonaukowy album, który zabiera nas w podróż w czasie i przestrzeni oraz pokazuje zjawiska, które zmieniały świat. Autorzy tłumaczą, czym jest rewolucja i jaki jest jej cel.
Znajdziemy w niej przeszło dwadzieścia opisanych rewolucji, wśród których znalazły się: rewolucje krwawe i bezkrwawe, zarówno te, które skończyły się sukcesem i zmieniły świat na lepszy, jak również te, które lepiej, żeby nigdy się nie wydarzyły. Czytamy m.in o rewolucji klimatycznej, hormonalnej, neolitycznej ewolucji w sztuce, znajdziemy też SARS-COV-2.
Na kolejnych ilustracjach w jasny sposób rozpisane: gdzie, kiedy, po co, co zmieniła, co po niej zostało. Można się spierać nad „celem” aktualnej pandemii, ale książki są też po to, by o nich dyskutować.
Wspomniane ,,Mury” to książka, która wydaje się odzwierciedlać ideę Wydawnictwa.
Kolejna podróż przez dzieje ludzkości, prezentacje murów jako fragmentów architektury, symboli idei, funkcjonalnych ograniczeń doprowadza nas do ważnego przekazu - refleksji nad murami mentalnymi, tworzonymi przez nas samych.
Czy publikacja taka jak te sprawią, że będziemy bardziej otwarci na drugiego człowieka? Czy zrozumiemy, jak ważna jest tolerancja i brak podziałów?
Oby!
Gdyby to jednak było za mało - oto publikacja, która ma podobny przekaz, a wielu zaszokuje. Tak, owszem, dla dzieci! Może 10 plus, ale jednak.
To kolejna książka wydana w Albusie, która powstała z niezgody na zastaną sytuację. Na krzywdę, przemoc, nienawiść.
„Przedstawiam osoby, które żyją w społeczeństwach każdego typu, na równiku i biegunie, w szałasach i apartamentowcach. To normalni i szanowani sąsiedzi, krewni i przyjaciele. Dlatego tak bardzo bolesne i krzywdzące są akty przemocy, pogardy bądź wykluczenia wobec nich” - pisze autor, Waldemar Kuligowski.
Dawniej wszystkie elementy świata się dopełniały. Później wysoko wykształcony człowiek zaczął wszystko porządkować i docinać do określonej miary. Wszystko szło dobrze do momentu, gdy coś zaczęło odstawać, bo czasem choć bardzo pragniemy, nijak nie da się czegoś dopasować do zastanej formy. Każdemu z nas zdarzyło się układając puzzle z uporem wciskać element układanki na podobne, choć niewłaściwe miejsce. W końcu odpuszczamy, bo po pierwsze gdzieś indziej elementu zabraknie, a po drugie cały obrazek jest idealny tylko wtedy, gdy każdy (puzzel) jest na swoim miejscu.
Osoby nie pasujące do jasno określonych ról damskich i męskich żyją na całym świecie. Żyją i żyły, bo nie są wymysłem nowoczesności. Miały rozmaite funkcje i role społeczne. Jedne bardzo potrzebne, inne budzące kontrowersje, ale dopełniały społeczeństwo, nie stanowiąc dla niego zagrożenia.
„Trzecia płeć” to temat, z którym większość dorosłych, wykształconych, podróżujących osób miało do czynienia. Część z nich podróżująca z dziećmi… Co odpowiadali dzieciom na pytanie „czemu ten pan jest ubrany jak pani”, „czemu ta pani ma męską twarz”?
Jak wiele z tych odpowiedzi buduje w dziecku fundament wartości, równości, akceptacji i tolerancji?
Książka napisana przez profesora Kuligowskiego prezentuje osoby nie mieszczące się w rolach wyznaczonych przez płeć z wielu zakątków świata. Udowadnia, że funkcjonują w społeczeństwach od zawsze.
To świetna pozycja, by pokazać jeszcze jeden aspekt niezwykle różnorodnego świata i odrobić lekcję tolerancji.
Jeśli komuś nasunęło się w tym miejscu pytanie: czy nie lepiej byłoby niepasujące jednostki usunąć ze społeczeństwa, posłużę się jeszcze raz analogią puzzli. Nikt z nas nie chciałby braków w idealnym obrazie świata, a idealny jest tylko przez swą kompletność.
Na deser problem, z którym mierzą się wszyscy rodzice i powstała na ten temat spora kolekcja książek.
„Skąd się biorą dzieci”. Tu nie ma niespodzianek. Odpowiedzi udzielane są prosto i zrozumiale, ale ogromnie dużo w nich delikatności. Ilustracje Marianny Sztymy czynią magię. Mamy poczucie intymności i atmosferę ważnej tajemnicy, którą odkrywa dziecko. To ważne chwile.
Niech będą tak piękne jak proponuje Albus.
W artykule zostały zaprezentowane publikacje nietypowe, walczące z tematami tabu, mocne w wyrazie i formie, prowokujące, a wręcz zapraszające do dyskusji z bliskimi, ale też z samym sobą. Jeśli któraś z książek wywołuje w Was dyskomfort, sami zdecydujcie, czy zaryzykować podjęcie tematu z dzieckiem.
Nie każda książka jest dla każdego, nie każdą należy dawać każdemu dziecku. Poruszone tematy są delikatne i wymagają indywidualnego podejścia, rozważenia momentu rozwojowego i wrażliwości dziecka, jednak wartości jakie kształtują powinniśmy pielęgnować niezależnie od wybranej lektury.