Przy czym odsapnąć w zimowe ferie, gdyż już narty i sanki, i mokre kombinezony również muszą odpocząć?
My wspólnie z dziatwą oderwać się w tych chwilach nie możemy od filmu... historycznego - serio! Od akcji podpartej faktami, podanej w estetyczny i spójny filmowo sposób.
"Samochodzik i templariusze" reżysera Huberta Drapella, to świetny film, fantastycznie zagrany.
Zresztą Pan Samochodzik zawsze był dla mnie polską odpowiedzią na Indianę Jonesa. Oczytany, ze sporym bagażem wiedzy i doświadczeń, a przy tym zawadiacki, z uśmiechem od ucha do ucha i duszą chłopca.
Akcję prowadzoną przez równie charyzmatycznego głównego bohatera, co i rusz przerywaną harcerskimi rozkminkami i historycznymi wkrętami o ukrytym skarbie zakonu templariuszy, ogląda się z wypiekami na twarzy.
W dodatku cała ekipa poszukiwaczy skarbu porusza się samochodem-amfibią, może niezbyt prędkim, ale za to dającym wiele możliwości sprytnego drogowo-wodnego manewru.
Czas z panem Samochodzikiem, to wielkie 'lov'... nadać się może nawet na walentynki!
Polecam.
Irka