Przyznam, że film ten wbił mnie w kinowy fotel i tak wbita trwałam przez cały seans. Już po pierwszych scenach, na pierwszy rzut oka przyjacielskich i przyjemnych, coś zaczęło się tlić. Jakiś emocjonalny ładunek za chwile miał wybuchnąć... To już ostatni konkurs budowania wież z desek. Ostatni, ale wygrany! Ostatni, bo nieodłączni przyjaciele Ziggy i Bas urośli, zmężnieli, w tym roku kończyli szkołę i wkrótce ich drogi miały się rozejść, przynajmniej na czas edukacji. To „od zawsze razem” zostało jednak wystawione przez życie na próbę. Choć rodzice chłopców, również ze sobą zżyci - dalej chcieli widzieć nieskażoną niczym przyjaźń, na sygnały o konflikcie pocieszając się tym, że przejdzie – w momencie eskalacji emocji muszą zacząć dostrzegać, reagować. Wzruszająca jest scena rozmowy Basa z ojcem, padają tam ważne słowa, takie, które pozwolą się podnieść...
Jak doszło do tego, że ci „od zawsze razem” stali się wrogami? Gdy ktoś czuje się gorszy, porównywany z innymi, coś mu gorzej wychodzi – nic dziwnego, że zaczyna odczuwać zazdrość. Z nią trzeba sobie jakoś poradzić. Może nowi kumple, może obśmiewanie, może udawanie, że „mi na tym nie zależy”. Przyjaźń zaczyna drżeć w posadach, potem pęka i burzy się. Czy doszczętnie?
Trudno jest obu chłopcom. Jednemu, bo kuszą go wyluzowani kumple, ich śmiałe pomysły, chęć zagrania na nosie przyjacielowi. Byłemu? Tak lepiej myśleć, wtedy lżej jest do spółki z nową grupą grać twardzieli, poniżać, obśmiewać. A nawet gdy nadchodzi niespodziewanie moment refleksji i tak wszystko się wali... Drugiemu, bo chyba początkowo do końca nie rozumie o co chodzi a może obezwładnia go zaskoczenie. Gdy już zaczyna czuć wściekłość, nie wytrzymuje obelg, zaszczuwania i zdrady to z myślą o odwecie balansuje na granicy bezpieczeństwa... W lesie ma toczyć się bitwa. Ziggy został wykluczony, poniżony, drwiny, kpiny i przemoc stały się niszczącym narzędziem w rękach tego, z którym do niedawna konie by mógł kraść. Zniewaga za zniewagą, cierpienie za cierpieniem, rozczarowanie i niezrozumienie. Rywalizacja, chęć wygrania – nie tylko batalii o najwyższą wieżę, starań o względy sympatycznej koleżanki, ale czegoś więcej. Koniecznie zobaczcie jakie rozwiązanie przyjęli chłopcy...
To najlepszy film psychologiczny jaki widziałam - naturalny, prawdziwy, poruszający. Czarno na białym, wprost, bez owijania w bawełnę ukazane są zachowania społeczne, zawikłana gra emocji, wybory, decyzje, czasem wydaje się, że niemożność ich podjęcia.
Gdyby tak ten holenderski obraz mógł trafić pod dachy szkół i stać się obowiązkową lekturą filmową dla 10 – 13 - latków. Dzieje się bardzo dużo - emocje narastają, trzymają w napięciu, chwytają za gardło. To trudny emocjonalnie materiał. Jednocześnie myślę, że bliski wielu młodym osobom - Z różnych powodów – wykluczania, przemocy, rywalizacji. Może w tym się odnaleźć niejedna klasa, niejeden młody człowiek w zachowaniach i przeżyciach chłopców odszuka swoje doświadczenia.
„Wojna na deski” była z entuzjazmem i podziwem przyjmowana, również na festiwalach. Nie dziwię się nic a nic. Wrócę do niej.
Anna Kossowska - Lubowicka
Komentarze
Gdzie można obejrzeć film "Wojna na deski" w Krakowie?
dodany: 2017-01-08 11:09:10, przez: Paulina