Długo broniłam się przed dopuszczeniem mojego synka Franka do komputera. Musiałam się do tego odpowiednio przygotować. Kiedy już sprawdziłam gry o które się dopraszał, nie mając do nich żadnych zastrzeżeń – nie mogłam się nie zgodzić. Szybko okazało się, że to bardzo skuteczny sposób na zajęcie jego uwagi. Mogłam wtedy spokojnie posprzątać, skończyć kilka rzeczy związanych z pracą albo po prostu się zrelaksować. Nie było jednak tak kolorowo jak mogłoby się wydawać. Rytmiczna, radosna muzyczka z jego gier dosłownie wierciła mi dziurę w głowie. O ile za pierwszym razem i przez pierwsze 10 minut było to nawet przyjemne, o tyle potem stawało się nie do zniesienia. Postanowiłam dać Frakowi słuchawki. Kiedy założyłam mu te, z których sama korzystam, zauważyłam, że muzykę w dalszym ciągu słychać praktycznie tak samo głośno. Zaczęłam wtedy czytać co nieco na temat głośności odpowiedniej dla dzieci.
Dowiedziałam się, że moc moich słuchawek jest niebezpieczna dla słuchu mojego synka. Zwykła rozmowa to poziom 60 decybeli, dzwoniąca komórka to 105 decybeli. Bezpieczny poziom dźwięku dla dzieciaków, to około 85db. Wiedząc już co i jak, zaczęłam poszukiwania odpowiednich słuchawek. Pierwsza próba skończyła się po 15 minutach, kiedy to Franio przyniósł słuchawki połamane na pół. Okazało się, że chcąc je wygodniej ułożyć na głowie, za mocno je przekręcił i plastik pękł. Wiedziałam już, że takie słuchawki to niezbyt dobre rozwiązanie.
Na szczęście – Franka i moje – trafiłam na słuchawki dla dzieci firmy ART. Pierwsze co zwróciło moją uwagę, to fakt, że posiadają najbezpieczniejszy poziom głośności nie przekraczający 85db. To, co przekonało mnie do ich zakupu to tworzywo, z którego są zrobione. Jest to rodzaj gumy, dzięki której słuchawki są GIĘTKIE! Kiedy to zobaczyłam, to pomyślałam sobie – są idealne!
Spróbowaliśmy. Pozwoliłam Frankowi wybrać kolor – są dostępne praktycznie we wszystkich kolorach tęczy. Kiedy już je mieliśmy, okazało się, że przewody są zrobione z bardzo giętkiego materiału, dzięki czemu nie sprawiają żadnego problemu. Kabelek jest na tyle długi, że kiedy Franek odejdzie od komputera zapominając, że ma na sobie słuchawki, niczego nie uszkodzi.
Zauważyłam, że Franek korzysta z nich coraz częściej. Nie tylko przy komputerze, ale także podłącza je do telewizora i korzystając z nich ogląda bajki. Kiedy jedziemy samochodem chce słuchać radia tylko przez swoje słuchawki. Okazuje się, że stały się one jedną z jego ulubionych zabawek! Polecam je jako szczęśliwa mama bardzo szczęśliwego dziecka – są ŚWIETNE!
mama Elżbieta
UWAGA! Słuchawki ART AP-T01 są nagrodą w nowym konkursie dla małych słuchaczy - szczegóły znajdziecie tutaj.