Po obejrzeniu wielu naprawdę dobrych, skandynawskich filmów dla dzieci, nasza rodzina jest trudnym odbiorcą masowego kina familijnego. Nie należymy raczej do tych, którzy chichoczą na głupich żarcikach i zrywają boki z absurdalnych sytuacji bohaterów na dużym ekranie.
I choć dosyć sceptycznie , w ramach pewnego eksperymentu wybraliśmy się całą rodziną na film „Hugo i łowcy duchów” okazało się, że naprawdę miło spędziliśmy
czas podczas tego seansu. Ekranizację bestsellerowej serii książek Cornerlii Funke ogląda się całkiem przyjemnie, choć to kino zdecydowanie dla starszych dzieci . Dlaczego?
Tom, głowny bohater filmu to dosyć specyficzny jedenastolatek : wrażliwy, wyjątkowo inteligentny ale też bardzo lękliwy chłopiec. Jego życie całkowicie się zmieni kiedy odkryje w piwnicy zielonego „odglutka”, zabawnego duszka, który stanie się jego wiernym kompanem. Widzowie na przykładzie ich relacji mogą sporo dowiedzieć się na temat poświęcenia i lojalności. Chłopiec nie opuszcza swojego zielonego kumpla, nawet gdy słynna pogromczyni duchów nie wierzy w jego istnienie. Ostatecznie wspólny cel łączy całą trójkę tak mocno , że gotowi są za siebie oddać życie.
Choć historia jest totalnie oderwana od rzeczywistości, spodoba się małym i dużym widzom. To prawdziwe kino familijne, jednocześnie śmieszne i trzymające w napięciu. Myślę, że sześciolatki już bez strachu będą spoglądały na występujące w filmie upiory, duchy i zjawy, a co więcej zachwyci je dobry humor i poczują sympatię do postaci z sennych koszmarów.
Joanna Gala