Z sentymentem przywitałam informację o premierze kinowej niezwykle popularnej bajki z mojego dzieciństwa. Któż za naszych czasów nie znał Wojowniczych Żółwi Ninja..?
Nie mogłam się oprzeć i wyciągnęłam do kina całą rodzinę (obecność Megan Fox w jednej z głównych ról sprawiła, że nawet mąż dał się namówić). No i było lepiej, niż oczekiwałam. Bajka o superbohaterach w filmowym wydaniu – idealna pozycja dla chłopców w wieku mniej więcej 8-14 lat, czyli tych, którzy uwielbiają Spidermana, Transformersy, czy pozostałych komiksowych bohaterów.
Dużo scen walki, tajemnicza historia o tajnym laboratorium, zakazanych badaniach, mutacjach i spisku przeciwko ludzkości. Mali (i więksi) chłopcy uwielbiają takie opowieści.
Na końcu oczywiście wygrywa dobro, przyjaźń i wiara w to, że razem można osiągnąć wszystko i pokonać każdego, nawet najbardziej potężnego przeciwnika. Do tego zabawne dialogi i śmieszne scenki - z tego co widziałam po reakcji widowni śmiali się zarówno młodsi, jak i starsi.
Podsumowując, po pierwszych recenzjach wiedziałam, że nie jest to kino ambitne. Miała to być ciekawa (a nie tylko śmieszna) komedia dla całej rodziny. I była. Osobiście lubię czasem obejrzeć lekki film z pozytywnym zakończeniem. Z tego samego powodu oglądałam kolejne części Transformersów – i muszę szczerze przyznać, że bajka o zmutowanych żółwiach bardziej przypadła mi do gustu.
Dobrze, że ktoś „odkurza” takie hity sprzed ponad 30 lat i chce przypomnieć jakie wartości wpajano wtedy młodym ludziom.
- mama Kasia z Rodziną