Warszawa

Jak zadbać o bezpieczeństwo dzieci w domu?

Jak zadbać o bezpieczeństwo dzieci w domu?

Nawet w domu na dzieci czyha mnóstwo niebezpieczeństw. Ostre kąty półek czy stołów, kontakty i wiele innych. Jak uchronić przed nimi nasze pociechy?

 

Siedzę sobie spokojnie z żoną w pokoju i oglądamy telewizję. Jest wieczór, Szymon, zaledwie półtoramiesięczny, śpi sobie w swoim pokoju, a na stole przed nami, tuż obok naszych telefonów komórkowych i telewizyjnego pilota, leży sobie elektroniczna niania. Kontroluje cichy oddech naszego maleństwa, a my korzystamy ze spokojnego wieczoru.

 

Ha, tak było kiedyś. Nawet bardzo „kiedyś”, bo ponad cztery lata temu. Ale jeśli myślę o bezpieczeństwie dziecka w domu, to chyba właśnie od tego trzeba zacząć. Między innymi po to, by trochę zadbać o – powiedzmy sobie szczerze – własną wygodę i odpoczynek. Dzięki takiej elektronicznej niani można spokojnie dziecku zamknąć drzwi, przestać – chociaż wiem, że to trudne – nasłuchiwać ciągle jego ewentualnego płaczu. A potem? Potem przyszły kolejne etapy. Szymon nie leżał już sam na naszym małżeńskim łóżku, bawiąc się edukacyjną matą. Zaczął się przemieszczać, raczkować, potem wstawać i wreszcie chodzić. Z każdym takim kolejnym etapem, kolejnymi umiejętnościami liczba zagrożeń w domu była coraz to większa. Ale też tak naprawdę z nimi wszystkimi bez trudu można sobie poradzić. Bo – przynajmniej, jeśli chodzi o bezpieczeństwo w domu – jest... Łatwiej. Mimo wszystko, łatwiej. Tak to oceniam, patrząc teraz z perspektywy ponad czterech lat opieki nad synkiem.

 

Na przykład takie gniazdko elektryczne, które jest w ścianie, przy podłodze. Świetne miejsce, nie? Można podłączyć ładowarkę telefonu, komputer, czy telewizor. Dwie dziurki w ścianie, są z pewnością bardzo, bardzo intrygujące dla większości maleńkich bobasków. Aż chce się podpełznąć do takich dwóch otworków i sprawdzić, czy da się tam włożyć paluszek. Często też jest tak, że taki maluch zauważa doskonale wszystkie kable, leżące na podłodze, których my zwykle po prostu nie dostrzegamy. To chyba jedno z poważniejszych zagrożeń, tak naprawdę – związane z elektrycznością. Ale też zagrożenie, któremu dość łatwo zapobiec. W sklepach – praktycznie każdym supermarkecie – można obecnie znaleźć zabezpieczenia na wszystkie tego typu miejsca – zaślepki do gniazdek, czy taśmy do zabezpieczenia kabli. I bez trudu uchronimy naszego pędraczka przed prądem.

 

Kolejny etap to ten, gdy dziecko staje na nóżki. Ktoś kiedyś powiedział, że wzrost dziecka można łatwo ocenić po tym, na których półkach w domu ustawione są drobne przedmioty. I chyba coś w tym jest. Wiadomo, że taki maluch, gdy już chodzi na dwóch nóżkach, sięga wyżej, by zaspokoić swoją ciekawość. Tak naprawdę już przed pierwszym rokiem życia dzieciak potrafi podnieść się przy półce i sięgnąć na nią. A wtedy jego zasięg – a zatem i czyhające na niego niebezpieczeństwa – znacznie się powiększają. W takim przypadku już nie bardzo pomogą gadżety czy urządzenia, jakie można kupić w sklepach. Jasne, że możemy kupić ochraniacze na ostre kąty półek czy stołów, zabezpieczenia szuflad, czy nawet przykręcić szafki do ścian. Ale niestety, na przykład przed kubkiem pełnym gorącej kawy, którą postawiliśmy sobie na stoliku, nie uchroni naszego małego szkraba żaden gadżet.

 

I to chyba jest najważniejsze – żaden, nawet najlepszy gadżet i żadne zabezpieczenie nie zastąpią tak naprawdę odpowiedzialności i wyobraźni rodziców. Zwłaszcza w początkowym okresie, ale tak naprawdę przez wiele, wiele pierwszych lat to my – rodzice – musimy myśleć i uważać za nasze dziecko. My musimy dostrzegać zagrożenia i pilnować, by naszemu skarbowi nic się nie stało.

 

Tata Szymona tataszymona.blogujacy.pl

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Okiem rodzica

Warto zobaczyć