Pragnę przedstawić problemy, z którymi borykałam się jako mama i mam nadzieję, że niektóre moje rozwiązania przydadzą się innym młodym rodzicom.
Mam na imię Ewa i jestem mamą ośmioletniego Szymona. Jak każde dziecko w tym wieku, Szymon jest radosny, uśmiechnięty oraz bardzo odpowiedzialny. Zdarzają się jednak sytuacje, kiedy jego zachowanie przerasta całą naszą rodzinę. Na tym tle pojawiają się problemy, kłótnie oraz nieporozumienia między wszystkimi. Jego złe zachowanie prowadzi do łez nie tylko jego, ale także i mnie - cierpię, bo czasem moja cierpliwość się kończy i nie umiem sobie poradzić z problemami wychowawczymi. Nigdy jednak nie zrzucam odpowiedzialności na innych - wiem, że jestem mamą i powinnam stanąć twarzą w twarz z rozwijającym się synem, sprostać jego zachowaniu i coś zaradzić. To przecież moje dziecko, które potrzebuje wsparcia i autorytetu, a ja muszę zrobić wszystko by miał to, co najlepsze.
Szymon, gdy wraca ze szkoły, zasiada do komputera by trochę odreagować i odetchnąć. Gdy jednak miał przyjść moment wyłączenia komputera pojawiały się krzyki, zdenerwowanie, z nerwów padały nawet brzydkie słowa. Komputer wywoływał agresję. Długo tak było, ale do czasu, kiedy to stanęłam przed tym wyzwaniem i pokazałam swoją stanowczość. Oczywiście mój syn jest na tyle duży, że mogłam usiąść z nim i porozmawiać na spokojnie. Razem doszliśmy do porozumienia, wyznaczając odpowiednie pory dnia na gry przed komputerem oraz limity czasu. Dzisiaj Szymon wie, że po "ładnie zjedzonym obiedzie" będzie mógł zagrać w swoje ulubione gry.
Kolejny problem, który przez długi okres pojawiał się w naszym domu, to właśnie niezjedzone posiłki. Odwieczny kłopot z małym niejadkiem skończył się, kiedy to całą rodziną podjęliśmy wyzwanie. Dzisiaj jemy wspólne posiłki i korzystnie to wpływa nie tylko na naszego niejadka, ale także na relacje rodzinne. Ponadto dziecku podaję małe porcje jedzenia - zawsze jest szansa, że poprosi o dokładkę. Po obiedzie zawsze czekamy na pyszny deser:)
Podczas awantur o jedzenie, wiem że postępowałam źle zmuszając syna do potraw, których nie lubił. Teraz wiem, gdzie popełniałam błąd i staram się tego unikać. Chcę pozytywnie wpływać na jego nawyki żywieniowe, a nie burzyć je.
Kwestia, którą pragnę jeszcze zasygnalizować to problem kupowania zabawek. Szymon uwielbia prezenty i nowe rzeczy. Jednak czasem środki finansowe nie pozwalają na spełnianie jego każdych zachcianek. Kupowaliśmy wszystko co chciał, co mieli jego koledzy lub co zobaczył w reklamach telewizyjnych. Baliśmy się chodzić z nim do sklepów, by nie "narobił wstydu" wrzeszcząc, gdy zobaczy jakąś upragnioną zabawkę. Bywało, że wyprawy na zakupy zaostrzały tylko jego apetyt na nowości i powodowały niemałe konflikty. Dziś, kiedy wybieramy się do sklepu Szymon wie czego może oczekiwać. Być może jego wiek, dużo rozmów oraz tłumaczeń w końcu poskutkowało. Staraliśmy się tłumaczyć od małego, że na zabawki trzeba ciężko pracować i nikt nie może mieć wszystkiego, a na prezenty trzeba sobie zasłużyć. Dawaliśmy dziecku wybór, że albo się uspokoi albo wyjdzie ze sklepu. Nasza konsekwencja poskutkowała.
Przedstawione sytuacje to najważniejsze problemy z jakimi się stykaliśmy wychowując syna. Szymon nauczył się jak rozmawiać z rodzicami, mówić o zachciankach i nie denerwować się z błahego powodu. Oczywiście nikt nie jest idealny, nawet nasze dzieci. Dzisiaj jesteśmy mądrzejsi o tyle, że nauczeni doświadczeniem wiemy jak radzić sobie w sytuacjach konfliktowych.
mama Ewa