Warszawa

Kto uczy a kto bawi, czyli o roli współczesnego rodzica

Kto uczy a kto bawi, czyli o roli współczesnego rodzica

W rozwoju i edukacji dziecka do niedawna obserwowaliśmy wyraźny podział na strefę domu i strefę szkoły. Pierwsza wychowywała, druga uczyła; z pierwszą związana była zabawa, z drugą praca; pierwsza była ciepła i uśmiechnięta, druga to zupełnie poważna sprawa.

 

I już staje nam przed oczami mama łagodnie uśmiechnięta i całująca w czoło swojego kilkuletniego syna, który rano dumnie podnosi głowę w swym nienagannym mundurku i wychodzi ze starszym bratem do szkoły.
Tak, to ładny obrazek, ale bardziej kojarzy nam się z obrazem Grottgera „Pożegnanie powstańca” niż ze współczesnym systemem edukacji, współczesnym żywiołowym dzieckiem i współczesną świadomą i wykształconą mamą.

 

Jak zatem należy teraz traktować szkołę? Tak jak zawsze, jako instytucję, która na bazie podstawy programowej, programów nauczania i materiałów dydaktycznych stara się wykształcić umiejętności i przekazać wiedzę naszym dzieciom.
W oparciu o kolejne reformy współczesna szkoła korzysta z coraz atrakcyjniejszych rozwiązań i aktywizujących metod. Można powiedzieć, że szkoła przestała być sztywna, już nie trzeba chodzić na baczność i ważyć każdego słowa. Tęgie głowy doszły do wniosku, że dzieci najszybciej uczą się przez zabawę a poważne autorytety potwierdziły to, wprowadzając nowe praktyki do szkół.

 

I pojawia się pytanie: jeżeli dzieci w szkole uczą się przez zabawę, to co powinny robić w domu?
Odpowiedź jest prosta - to samo! Lub dla odmiany bawić się nauką. Wynikiem reform edukacji jest zniesienie granicy między strefą szkoły a strefą domu.

 

Dziecko doskonale bawiąc się, wiedząc, że odkrywa nowe światy, nie czuje się okradane z dzieciństwa. Jeżeli rodzic potrafi być przewodnikiem i towarzyszem a nie wciela się przy tym w przedwojennego belfra, doskonale wprowadzi dziecko w fascynujący świat nauki, literatury, a przede wszystkim świat wartości.

Czy edukacja szkolna to za mało? Do niedawna uważało się, że to szkoła jest odpowiedzialna za rozwój dziecka, posyłało się je do szkoły i … narzekało na nauczycieli, dyrektora i wszystkich świętych.

 

Na szczęście przyszło nam żyć w świecie świadomych rodziców, którzy wiedzą że:

 

  • Szkoła to praca w grupie, mimo najszczerszych chęci i największych kompetencji nie może równać się z indywidualnym kontaktem dziecko-przewodnik.
  • Nie wszyscy nauczyciele są idealistami i mimo najsłuszniejszych reform nie unikniemy artefaktów przeszłości.
  • Szkoła ma od lat jeden problem – za małą ilość godzin na zrealizowanie programu – ten problem dotyczy każdego przedmiotu, a chęć prowadzenia aktywizujących lekcji, nauki poprzez zabawę, zachęcanie do swobodnej ekspresji dzieci w dużym stopniu problem ten potęguje.
  • Szkoła zaczyna się od szóstego roku życia, dzieci odczuwają zdecydowany przeskok między dotychczasową zabawą a celową pracą szkolną, co w większości z nich budzi negatywne emocje.
  • Mimo mnóstwa wspaniałych teorii i materiałów wciąż bardzo mało dzieci doświadcza w szkole zintegrowanej edukacji kulturowo-literackiej poprowadzonej „po Bożemu”, co przekłada się na funkcjonowanie dziecka w otaczającym go świecie, poczucie tożsamości kulturalnej, wrażliwość estetyczną i komunikację społeczną.



Zatem my – współcześni świadomi rodzice, nastawieni często w pracy zawodowej na cel przyglądamy się naszemu dziecku i zastanawiamy, jak osiągnąć cel – zapewnić mu wspaniałe, wartościowe dzieciństwo, które wprowadzi malucha w świat, w którym żyje.

 

Zaczynamy świadomie planować czas, wyszukiwać aktywności rozwijające umiejętności, które uzupełniają edukację szkolną. Rodzic staje się partnerem dla szkoły i przewodnikiem dla swojego dziecka.
Bez wątpienia ta zmiana świadomości jest jednym z najbardziej pozytywnych znaków naszego czasu.

 

Jedynym zarzutem, z jakim spotykamy się w rozmowach z rodzicami, jest wciąż nierówny dostęp do zajęć uzupełniających i instytucji kultury w mniejszych miastach i wioskach oraz za mała dostępność materiałów dydaktycznych przeznaczonych do zabaw edukacyjnych w domu.

W ramach akcji „Czytać tak! Ale jak?” postaramy się odpowiedzieć na problem kontaktu z literaturą dziecięcą w domu. Mamy nadzieję, że przygotowanie i udostępnienie rodzicom materiałów merytorycznych pomoże w doborze literatury dziecięcej a opracowanie materiałów metodycznych pozwoli w łatwy sposób przeprowadzić w warunkach domowych zabawy kulturalno-literackie, które wpłyną na rozwój dziecka, ułatwią naukę szkolną a przy tym nie pozwolą Wam się nudzić.

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Artykuły książkowe

Warto zobaczyć