Od dawna, może dwóch lat, wnuczek mój nie chce o nic poprosić, nie chce podziękować ani też przeprosić. Wczoraj stwierdził, że to takie prostackie słowa. Tłumaczenie nie pomaga i próba wyegzekwowania jednego z tych słów w zależności od okoliczności niczego nie daje. Powiedziałam mu, że jest źle wychowany i jeśli nie poprosi to nie dostanie ani jedzenia ani picia w naszym domu. Był wczoraj przez trzy godziny pod moja opieką. Nie wiem, czy udawać że nic się nie dzieje czy też trzymać się tego "niedawania" czy może żądać od córki, aby zwróciła szczególną uwagę na jego zachowanie. Nie lubi przedszkola i z zasady płacze, a na pytanie do córki jak sobie radzi z tym brakiem właściwego słownictwa usłyszałam, że w przedszkolu ma wszystko "pod nos" podane i nie musi prosić. Jedzenie jednak nie wyczerpuje wszystkich możliwości, kiedy należy powiedzieć proszę, dziękuję lub przepraszam. Bardzo proszę o odpowiedź.
Gertruda
Witam,
To ważne, że zwróciła Pani uwagę na brak tak ważnych zwrotów w słowniku wnuczka. Są one bardzo ważne w relacji z innymi ludźmi. Praca nad nimi powinna wypłynąć od rodziców. Najlepiej kiedy rodzice zaczną od Pani wnuczka wymagać używania tych słów. Ważne, żeby w domu wobec wszystkich takich zwrotów używać, bo przecież dzieci uczą się na podstawie naśladowania. Nie wiem jak Panie odnoszą się do dziecka w przedszkolu, jednak wydaje mi się mało prawdopodobne by wychowawca nie wymagał od dzieci słowa "przepraszam" czy "proszę". Zadaje Pani pytanie czy wymagać w swoim domu kulturalnego zwracania się do siebie. Ja uważam, że w Pani domu to Pani ustanawia zasady. Trudność może jedynie polegać na tym że jest to nieprzyjemne i łatwiej wnuka rozpieszczać niż wychowywać.
Pozdrawiam serdecznie,
Maria Ziółkowska
Komentarze