I Ty zostaniesz Pitagorasem - taki tytuł nosił zbiór zadań z matematyki, który pamiętam z podstawówki. Czy zostałam Pitagorasem? Bez komentarza. Może to dlatego, że jedyne co robiłam, to ślęczenie nad otwartym zeszytem i oczekiwanie na jakieś cudowne oświecenie. Jedno jest pewne - nie grałam w gry planszowe. Dziś nie dowiem się już, ile to mogłoby zmienić w mojej - eufemistycznie mówiąc - nie najprostszej relacji z matematyką, ale - patrząc na szeroki wybór gier dostępnych na rynku, które są dostosowane do bardzo różnych poziomów i możliwości graczy - mogę podejrzewać, że naprawdę dużo.
W niniejszym artykule skoncentruję się na zaprezentowaniu i przybliżeniu Państwu trzech gier planszowych wydanych przez Wydawnictwo Egmont, które rozwijają spostrzegawczość, oraz analityczne i strategiczne myślenie. Są to gry Pitagoras, Archimedes, a także nowość wydawnictwa - Kolorowe trójkąty.
Zacznijmy od wspomnianego we wstępie Pitagorasa. Jest to gra karciana. Układ kart na stole determinują rzuty kośćmi (czarnymi, niebieskimi lub czerwonymi). Zabawa trenuje umiejętność wykonywania podstawowych działań matematycznych: dodawania, odejmowania, mnożenia i dzielenia. Temperatury rozgrywce dodaje fakt, że gracze ścigają się, kto pierwszy poda poprawny wynik działania i krzyknie słowo “MAM”. Wyobraźcie sobie te emocje przy stoliku! Ponadto gracze zbierają bonusowe karty - gracz, który zbierze ich najwięcej - wygrywa.
Jeśli idzie o ekscytację i napięcie w grze Pitagorasowi nie ustępuje - ani na krok - inny matematyczny geniusz, czyli Archimedes, który zaprasza do świata kart i żetonów. Rozgrywka trwa pięć rund. W każdej z nich gracze tworzą matematyczne równania. Pojawiają się też punkty karne - gracz, który pozbył się wszystkich kart otrzymuje jeden punkt, pozostali - proporcjonalnie do sumy punktów, których doliczą się na swoich kartach. Zaczyna brzmieć skomplikowanie? Nie ma się co martwić! To dobry moment, by wspomnieć, że każda gra opatrzona jest w przejrzystą i szczegółową instrukcję, która rozwieje ewentualne wątpliwości.
Dodatkowym smaczkiem w Archimedesie są grafiki na kartach. Każda z nich przedstawia innego słynnego matematyka. Wśród nich nie brakuje również polskich akcentów - Stefana Banacha - pioniera analizy funkcjonalnej i Wacława Sierpińskiego - łamacza radzieckich szyfrów i pomysłodawcy obiektów zwanych fraktalami - kto wie, ten wie. Kto nie - ten… nie grał w planszówki :)
Czas na ostatnią - i zarazem najnowszą - z omawianych gier, czyli Kolorowe Trójkąty. Wreszcie coś dla miłośników przestrzennego myślenia - geometria!
Tutaj pierwsze skrzypce grają spostrzegawczość i strategiczne myślenie. Gra składa się - a jakże - z kolorowych kafli w kształcie trójkątów. Można w nią grać w dwóch wariantach - tylko kolory lub kolory i trójkąty. Ta gra koncentruje się na zupełnie innych aspektach rozwoju, co czyni cały pakiet bardziej urozmaiconym. Mianowicie - trenuje cierpliwość. Cechy tej wymaga uważne układanie kafli, jeden do drugiego - tak aby dopasować odpowiednie brzegi i ułożyć figurę. Prawdziwa gratka dla mózgowców i myślicieli. Wielbiciele łamigłówek nie będą mogli się od niej oderwać!
Jak widzicie, gry Wydawnictwa Egmont są stworzone z myślą o dzieciach z bardzo różnymi potrzebami oraz zainteresowaniami. Zadbają zarówno o fanów szybkiej, dynamicznej i wieloaspektowej zabawy, jak i o dzieci, które wolą działać w sposób bardziej analityczny, szczegółowo przemyślany.
Każda z gier jest wspaniale wydana, zachęca barwną szatą graficzną (nie tylko trójkąty są w tym zestawie kolorowe). Warto wspomnieć, że w każdej z łatwością można modyfikować poziom trudności. Czy to przez wymianę kości, na takie z mniejszą bądź większą liczbą oczek, zmienianie liczby kart w grze albo rezygnację z części żetonów.
Czas na podsumowanie. Co w zamian za poświęcenie swojego czasu na planszówki matematyczne, otrzymają młodzi ludzie:
Czy czujecie się zachęceni? Mam nadzieję, że tak. To w końcu od dorosłych - rodziców, opiekunów, nauczycieli - zależy, czy dzieci będą miały szansę, po pierwsze - zapoznać się z grami, po drugie - polubić je nie tylko jako zabawę, ale też alternatywną formę nauki.
Nie da się wykonać pracy za kogoś innego. Podobnie jest z pobudzaniem pasji i zamiłowań. Jednak planszówki mogą stanowić przysłowiową wędkę. Może to właśnie wasze dziecko czy podopieczny wypłynie w rejs po matematycznych głębinach i okaże się to dla niego przygodą życia. Postawcie na to wszystkie swoje karty! Całkiem możliwe, że na waszych oczach wyrośnie nowy Pitagoras!