Spotykamy się z Panią Małgorzatą Janiną Berwid, by porozmawiać o książce “Wojenne lalki Marysi” - to niezwykle cenny, przejmujący i wartościowy zapis przeżyć i wspomnień Mamy autorki oraz relacja z tragicznych wydarzeń, których żadne dziecko nie powinno nigdy doświadczyć.
J.T: Rozpoczyna Pani książkę trzema odwołaniami - pierwsze to cytat z księdza Jana Twardowskiego, mówiący o tym jak mało mamy czasu by kochać, drugie - to dedykacja dla rodziców, trzecie zaś to prośba do swoich najbliższych o pamięć. Pamięć o przodkach - dlaczego jest dla Pani ważna? Co nam, współczesnym może dać?
Moi Rodzice, dedykowałam książkę Ich pamięci, ponieważ międzywojenne pokolenie jest absolutnie niepowtarzalne. Utracili często dzieciństwo, młodość - naznaczona była również traumami, a jednak. Podziwiałam Ich, gdyż po utracie pierwszego Syna, Jaś z powodu zdrady przyjaciela, który okazał się oficerem UB, urodził się zbyt wcześnie i żył tylko 3 miesiące, trwali przy marzeniu żeby być rodzicami chłopczyka i dziewczynki. Ale los potrafi być przekorny i jak widać na fotografii, znajdującej się na ostatnich stronach książki Wojenne lalki Marysi, mój Tata jest w towarzystwie czterech córeczek. Gdy rodziłam się, Tata miał powiedzieć – Jestem młynarz ze Zgierza.....Ale był dumny i szczęśliwy, chociaż nie było łatwo zabezpieczyć bezpieczną codzienność, takiej gromadce. Zwłaszcza w pierwszych latach, gdy byłyśmy małe. Kiedy miałam osiem lat urodził się mój brat Marek . Można sobie wyobrazić radość Rodziców. Rodzice, byli dla mnie bardzo ważni, mimo że dość szybko się usamodzielniłam, byłam przy Nich do ostatniej chwili.
Dedykuję książkę : moim dzieciom Sybilli, Zuzannie i Andrzejowi, a także wnukom Emilii, Audrey, Tymkowi i Jeremiaszkowi, bo ufam, że w ten sposób delikatnie wskazuję Im jak ważne są wspomnienia i nasza przeszłość. Oczywiście, nie należy zanurzać się tylko we wspomnienia, bo to może być utopia, ale z doświadczeń, dorobku intelektualnego naszych przodków dobrze jest jeśli umiemy wyciągać wnioski, które mogą być pomocne do budowania naszej tożsamości. Na pewno łatwiej zrozumieć, dlaczego jest w nas coś co się nam nie podoba, i że to nie nasza wina, ale któregoś z wujków lub dziadków. Bo geny mają moc. Proszę zauważyć, że od lat są prowadzone badania w tym kierunku, dlatego wiedza i pamięć o przodkach jest potrzebna i ważna, nie tylko ze względów sentymentalnych (od 40 lat jeżdżę na cmentarz pod Opole, do Babuni, uciekinierki ze Lwowa, która w Ozimku chciała być pochowana).
Opisuje Pani losy swojej Mamy… Nie jest to łatwa historia, zwłaszcza, że poznajemy Marysię jako zaledwie siedmioletnią dziewczynkę, której życie z dnia na dzień zupełnie się zmienia. Co Pani czuła sięgając do tych wydarzeń? Dlaczego zdecydowała się Pani nagrać wspomnienia Mamy, a potem je spisać?
Czy w Waszym codziennym, rodzinnym życiu widoczne było “echo” tamtych wydarzeń?
W książce poznajemy Marysię jako dziewczynkę niezwykle wrażliwą, ale i odważną. Jaka była Pani Mama, kiedy była Pani dzieckiem? Jakie jej cechy były dla Pani ważne? Czy była dla Pani inspiracją? Autorytetem?
Można zauważyć, że w życiu Marysi bardzo szybko pojawia się wątek straty: najpierw traci marzenia o pójściu do szkoły 1 września, potem prawo do szczęśliwego dzieciństwa w pełnej rodzinie, wkrótce musi zostawić ukochaną lalkę, następnie mama obcina jej warkocze - to bardzo dużo doświadczeń jak na jedną, małą dziewczynkę…
Śledząc tekst możemy mieć poczucie jakby historia była opowiadana w dwojaki sposób - z jednej strony mamy język bardzo dziecięcy, prosty, ufny - z drugiej, dostrzegamy słowa pełne powagi. Jak możemy odczytywać tą dwoistość?
Tytuł książki to “Wojenne lalki Marysi” - i rzeczywiście, historia opowiedziana przez Pani Mamę ukazuje nam nie tylko jej własne losy, ale również losy lalek, które jej towarzyszyły. Proszę opowiedzieć, dlaczego były tak ważne dla Marysi? Jaką pełniły rolę? Czy możemy traktować je jako symbol?
„...Rekwizyty dzieciństwa – wojenne losy dotykają też gałgankowej lalki, w istocie wszystkich lalek, z którymi się spotykamy w tej opowieści, bo każda z nich ma w sobie okruch naszej historii. Wzruszająca jest zabawa w kartoflane przedszkole, kiedy dziewczynka, zmuszona do pracy ponad swe nikłe siły w niewoli niemieckiej, znajduje w sobie dość wyobraźni, aby stworzyć własny świat zabawy, a obierane kartofle przekształcić w grono bliskich przyjaciół.”
Zawdzięczam Rodzicom i Babci, rozwój wyobraźni, która ujawniła się gdy tworzyłam telewizyjne audycje – „Ciuchcia” jestem mama chrzestną Kulfona i Moniki, „Budzik” i autorską „Moliki Książkowe” - pierwszy program tv o książkach dla dzieci.
W książce ukazane są różne oblicza dzieciństwa - jest w nim miejsce na marzenia, pragnienia, chwile zabawy, ale dostrzegamy również dążenie do pomocy, solidarność “bo dzieci nie mają w sobie strachu”. To, co wzruszające to wyobraźnia Marysi, która pomaga jej przetrwać ogromnie trudne momenty. Jakie znaczenie, według Pani, ma wyobraźnia dla współczesnych dzieci? Co należałoby zrobić, by ten cenny dar podtrzymywać, nie dopuścić do tego, by został zniszczony?
„...publikacja z pedagogiki homo amans ,jest nośnikiem wiary nadziei i miłości, a zarazem bezinteresownej troski autorów o nienaruszalność ponadczasowych wartości oraz o los dzieci i ich wychowawców...}...Pedagogika serca prof. Marii Łopatkowej stanowi polski wkład w cywilizację miłości, w kulturowe i oświatowe imperium humanum.
Prof. dr hab. Bogusław Śliwerski
Dlaczego wspominam tę publikację? Ponieważ zaproszono mnie do napisania rozdziału i pod nr 13 odnajdzie Pani mój tekst pt.: „Głaski skuteczna broń miłości”, jest w nim, myślę, odpowiedź na pytanie co pomaga rozwijać wyobraźnię, w czym wyobraźnia pomaga dzieciom, i jak jest ważna. Oparłam się na historii mojej Mamy, na własnym macierzyństwie - nazywają mnie Matka trzech pokoleń -1978, 1985, 1999- i mojej pracy twórczej dla dzieci w mediach; w TVP i radiu – przypomnę, ponieważ niektórzy chętnie o tym zapominają, że współtworzyłam Ciuchcię z udziałem Kulfona i Moniki, Budzika, i realizowałam moje autorskie programy w TVP - „Moliki Książkowe - czyli co czytać dziecku” oraz audycję o kulturze i czytelnictwie „Ciotka Książkula zaprasza" w radiu publicznym.
Wyobraźnia jest darem, o który należy dbać i wcale nie jest to takie trudne.
Zachęcam do sięgnięcia po lekturę „Pedagogika homo amans Inspiracje Modele Perspektywy” red. naukowa Ewa Lewandowska Tarasiuk, Jan Łaszczyk i Bogusław Śliwerski, na pewno czytelnicy nie będą rozczarowani.
Wyobraźnia małej Marysi pomogła Jej przetrwać wojnę, a wyobraźnia dużej Marysi pomogła przygotować do życia gromadkę dzieci, które samodzielnie ruszyły w świat.
Narracji towarzyszą niezwykle przejmujące ilustracje Anny Jamróz - tutaj również możemy zauważyć tą dwoistość: okrucieństwo wojny, obrazy, których dziecko nie powinno oglądać, a jednocześnie dostrzegamy pociągnięcia dziecięcą kredką. Przepiękna metafora. Proszę opowiedzieć jak wyglądały poszukiwania ilustratorki i praca nad warstwą wizualną książki?
Książka kierowana jest do dziecięcego odbiorcy - co chciałaby Pani żeby zostało z niej zapamiętane przez młode pokolenie? Jakie wartości, przesłanie chciała Pani przekazać?
Przypomnę słowa Piotra Konieczki:
"Naród, który nie zna swej historii skazany jest na jej powtórne przeżycie".
Każdy wyciągnie z tego zdania odpowiednie wnioski.
A wartości, które ważne są dla mnie, to: uczciwość, szacunek i otwarcie na drugą istotę.
I oczywiście BYCIE SOBĄ - wbrew pozorom, to jest najtrudniejsze, ale może niektórym się uda.
Wierzcie mi, życie w zgodzie z sobą samym jest naprawdę piękne.
Dziękuję za rozmowę!