Komiks w Polsce ma się coraz lepiej i trzeba się cieszyć, bo przecież pomimo wielu międzypokoleniowych fanów Kajko i Kokosza, wciąż wydawał się być traktowany odrobinę z przymrużeniem oka. Dlaczego?
Można się tylko domyślać. Komiks to opowieść złożona z rysunków (czyli w obiegowej opinii nie może zajmować poważnego czytelnika), raczej krótka (czyli dla tych, którzy drżą przed „prawdziwą” lekturą) i pisana językiem codziennym (pospolitszym od wysublimowanej narracji powieściowej). Na domiar tego wszystkiego, zwykle opowiadająca o niezwykłych przygodach, superbohaterach i innych sferach naznaczonych zabawą… Jednym słowem, jak rodzice często argumentują - „niczego pożytecznego się z tego nie można nauczyć”.
Czy aby na pewno?
Nie wchodząc w dyskusję o relacjach, etyce i budowaniu pewności siebie przez możliwość identyfikacji i zaangażowania, ani prawdopodobieństwie wsiąknięcia przez komiks w książki w ogóle, przyjrzyjmy się znanym i mniej znanym publikacjom dostępnym na naszym rynku.
Od lat znany biolog, popularyzator ekologicznych postaw - Tomasz Samojlik zdobywa coraz większą rzeszę fanów. Nic dziwnego. Potężna dawka wiedzy w lekkiej i często zabawnej formie, bardzo wyraźny styl, spójność i autentyzm przekazu. To wszystko sprawia, że dzieci chłoną wiedzę o faunie i florze. Nie uczą się, a chłoną i to z poczuciem niedosytu.
Z lekcji biologii przechodzimy do historii.. i tu, proszę, czapki z głów przed Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie, bo historie pierwszych Piastów zamknięte w komiksowych ramkach Kalinowskiego w serii „Borka i Sambor” to strzał w dziesiątkę! Świetna grafika, przekonujące dialogi, które nie często idą w parze z oddalonymi w czasie realiami oraz wartymi zapamiętania, choć trudnymi do zrozumienia kartami naszej historii.
Nad książką „Biały ptak” R.J. Palacio rozpływaliśmy się z zachwytu zaraz po premierze. Chłopiec dzwoni do babci, by w ramach domowego zadania spisać jej wspomnienia z czasów wojny. Temat nie dla dzieci, pełen kontrowersji, niesprawiedliwości i okrucieństwa trudnego do zrozumienia w naszych czasach. Staruszka jednak opowiada historię całą, bez przemilczeń. Wie, że pamięć jest ważna i może nie dopuścić do powtórzenia się historii, a nawet najtrudniejsza prawda pozwoli lepiej się zrozumieć, wytworzy naturalne więzi między generacjami.
Forma komiksu w tym wypadku robi coś nieprawdopodobnego. Mamy wielką tragedię wpisaną w pojedyncze sceny, reakcje dziecka, jego wątpliwości, strach i ból. Jego słowa, którymi próbuje zapytać o to co niezrozumiałe. To pozwala poczuć tę historię zdecydowanie głębiej.
„Maria Skłodowska-Curie. Światło w ciemności” to kolejny komiks perełka.
Niełatwe losy kobiety naukowca, upór i determinacja w czasach ogarniętych wojną to przejmująca historia, która porusza w równej mierze młodszego co i starszego czytelnika. Autorka nie kreśli wszystkim znanego, suchego portretu uczonej; poświęca wiele miejsca osobistym losom Marii. Młoda, z pozoru krucha nie różniła się bardzo od współczesnych dziewczyn: tęskniła za matką, drżała o ojca, kochała, cierpiała z powodu upokorzeń i ograniczeń. Na pewno wiele razy brakowało jej sił. Świat mężczyzn rządził się surowymi (dla kobiet) prawami. Czy żyjemy w innych czasach? Na pewno wiele się zmieniło, ale nadal o wiele trzeba walczyć. Nie tylko ze stereotypami, ale własnymi słabościami, porażkami, wątpliwościami. Nie tylko po to, by dokonywać tak wiekopomnych czynów, ale też by żyć w zgodzie z własnymi ideałami, w pracy wykorzystując talent i pasję.
Komiks stworzyły kobiety - Anja C. Andersen , Frances Andreasen Osterfelt , Anna Błaszczyk (ilustr.). Wszystkie mają swoje własne osiągnięcia. Być może ten piękny komiksowy album to ideologiczno-artystyczny prezent dla młodych ludzi. Książka zachwyca i intryguje. Grube karty przypominają stare albumy, w których przechowywano nie tylko fotografie, ale też inne strzępy pamięci. I tu nie inaczej: fragmenty listów, notek. Do tego niemal intymne szkice i kolaże. Zaglądamy, a wręcz podglądamy Marię Curie-Skłodowską - dwukrotną noblistkę, w jej codzienności, w trudach i zmęczeniu, by przekonać się, że to droga do wielkości.
Czy rzeczywiście komiksy niczego pożytecznego nie uczą?
Pozwolę sobie mieć odmienne zdanie.
Jeśli podobał się Wam artykuł, zapraszamy też do wysłuchania podkastu: