Trzynasta premiera w Teatrze Małego Widza pozostawiła we mnie ślad w postaci przepięknych kolorów i fantastycznej muzyki. Spektakl „Ogrodowy zawrót głowy” to jednak nie rollercoaster, którego oczekiwałam, ale raczej zdecydowanie mini wesołe miasteczko. Czyli bardzo swojsko, pozytywnie i spokojnie.
Gdy poinformowałam moją córkę, że idziemy do teatru na „Ogrodowy zawrót głowy” i zapytałam czego się spodziewa, odpowiedziała, że pewnie roślinki będą wyrastać z nieba i wszytko będzie do góry nogami. Idąc jej tokiem myślenia, nastawiłam się na wielkie WOW! i zwariowane pomysły, a zastałam grzeczny i porządny ogródek, z grzeczną i miłą Ogrodniczką.
Jak myślę „ogród” przed oczami staje mi obraz rozszalałej, bujnej zieleni, gęstych pnączy, kolorowych kwiatów - niczym z książki „Tajemniczego ogród”, którą zaczytywałam się w dzieciństwie. Teatralna scenografia powitała nas minimalistyczną formą i stonowaną kolorystyką. Wszystko bardzo wysmakowane i przemyślane, ale pasujące bardziej do balkonowego ogródka, niż ogrodu. Z utęsknieniem więc czekałam, kiedy w końcu pojawi się trochę ziemi, żeby, jak to bywa w ogrodzie, „trochę” się pobrudzić i pobabrać. Na szczęście w trakcie przedstawienia, ogród rozkwitł tysiącem barw, przedmioty „ożyły” w rekach Ogrodniczki, a towarzysząca temu muzyka stanowiła doskonałe uzupełnienie tych ruchomych obrazów. Bo właśnie w ten sposób odebrałam tę sztukę – jako pojedyncze kadry, które warto zapamiętać.
Polecam spektakl ogrodowy na pierwszy raz, czyli na pierwszą wizytę w teatrze. Jest malowniczo, kolorowo, radośnie, miło. Lubię pisać takie recenzje, które nie są tylko kolejnymi Ochami i Achami zachwytu, ale sprawiają, że wyciągam ze spektaklu takie perełki, dla których warto wyruszyć do Teatru. Zatem zapraszam, w te jesienne dni, do wiosennego ogrodu!
Magdalena Kurowska
Więcej o spektaklu TUTAJ.