Warszawa

Recenzja książki:

Kotka Brygidy

Kotka Brygidy

Joanna Rudniańska
od 13 do 14 lat
PATRONAT

Lekcja historii, która chwyta za gardło...

Na okładce „Kotki Brygidy” Joanny Rudniańskiej widnieją wieże trzech świątyń, widzianych przez bohaterkę z wysokości drzewa morwowego: synagogi, cerkwi oraz kościoła katolickiego. Są one pretekstem do rozmyślań o Bogu lub Bogach – nie tylko dla Heleny, ale i dla czytelnika, któremu nasuwa się pytanie o rolę absolutu w losach świata zawładniętego wrogością człowieka wobec człowieka…


Helena przygarnia – a właściwie dostaje na przechowanie - kotkę.  Kotkę Brygidy. Nie jest to jednak zwyczajne zwierzę: rozmawia z dziewczynką. I nikt inny z domowników o tym nie wie. Zupełnie jak  w popularnym w latach osiemdziesiątych serialu „Siedem życzeń”, w którym Rademenes – niezwykły kot, rozmawia z kilkunastoletnim chłopcem.  Poza motywem mówiącego kota niewiele jednak łączy książkę z serialem…


Udziałem bohaterki „Kotki Brygidy” stają się wydarzenia, jakich nigdy nie powinno doświadczyć żadne dziecko. Świat Heleny staje się światem opanowanym przez wojnę. Światem, w którym dawni przyjaciele nagle stają się wrogami, sąsiad nieoczekiwanie już nie jest po prostu sąsiadem, ale z dnia na dzień staje się „Żydem”…  Po drugiej stronie rzeki powstaje getto żydowskie, a Helena wraz z ojcem obserwuje całe rzesze sąsiadów, przyjaciół rodziny, kolegów z podwórka idących przez most. Brygida jest jedną z tych, które idą na drugą stronę Wisły, nie wiedząc, co ich czeka. Nie może zabrać ze sobą kotki. Kotka, która obserwuje świat zza okna mieszkania Heleny z właściwym kotom spokojem, staje się symbolem świadka, ale i swego rodzaju stoickiej, wyczekującej postawy. Symbolem trwania. Po latach, kiedy Helena jest już chylącą się ku wieczności kobietą, znów splatają się ich losy.


Styl, jakim napisana została książka, odpowiada dziecięcemu myśleniu, dziecięcemu sposobowi patrzenia na świat. Dziecięce doświadczenia, które z trudem mieszczą się nawet w głowie dorosłego człowieka, są w tej książce przedstawione w tak znamienity sposób, że chwytają za gardło. Ta lekcja historii do głębi poruszy nie tylko nastoletniego, ale i dorosłego czytelnika.

 

Aleksandra Struska-Musiał

 

Przeczytaj również

Polecamy

Inne recenzje

Opowieść wigilijna w malarskiej interpretacji Józefa Wilkonia

Kto obudził niedźwiedzia?

Recenzje CzasDzieci.pl
Opowieść wigilijna w malarskiej interpretacji Józefa Wilkonia
... czytaj więcej »

Warto zobaczyć