Warszawa

Recenzja książki:

Królestwo, jakich wiele

Królestwo, jakich wiele

Katarzyna Wasilkowska
od 4 do 7 lat
PATRONAT

Etykiety, dekrety, edykty

Wydawać by się mogło, że dobrze miała królewna Tuberoza w zamku. Jedyna córka swoich rodziców. Miała komputer najnowszej generacji z dostępem do internetu. Własnego konia w stajni, nauczyciela czy siedem panien z najlepszych domów do towarzystwa. A jednak nuda i ja dosięgła! Co tu robić, gdy królewna przeczytała już wszystkie książki i pograła do woli na basetli. Jasne, można zmienić królewską etykietę! Choć czyn ten wskazywał pozornie, że „nadmiar dobrobytu troszkę Tuberozie zaszkodził” to jednak doprowadził do przemyśleń całej rodziny i co za tym idzie - zmian w królestwie uwieńczonych wydaniem edyktu z nową etykietą...

 

Tych nowych królewskich dokumentów pojawiło się zresztą więcej – dekret zakazujący wypieku ciasta śledziowego miał uchronić króla przed tym specyfikiem, który mama przygotowywała mu od dzieciństwa a którego nie znosił... Na nowe pomysły też mieszkańcy królestwa nie narzekali – król zdecydował, by przerobić salę zamkową na „coś bardziej użytecznego, na przykład na skatepark dla Tuberozy”. W stroju antyterrorystycznym zakradał się do kuchni. Przyjmował emisariuszy z ościennego królestwa. Po co? Dlaczego? Przeczytajcie, będziecie się dobrze bawić a jednocześnie wyciągniecie naukę – choć mowa o królestwie, w którym „między gorą a plażami rozciągały się bezkresne pola frytkowe” to tak naprawdę mowa o typowych, ludzkich zachowaniach, emocjach i przemyśleniach, również wyborach. To co spontaniczne, emocjonalne mierzy się w książce z tym co zatwierdzone, zadekretowane, jak to w życiu...


Książka, ze względu na swą barwność,  nasycenie ilustracjami i duży format może kojarzyć się z opowieścią dla najmłodszych. Tym bardziej, że rzecz się dzieje w świecie bajkowym – królestwie.  Jednak te królewskie zmagania podobały się  mojej 10-latce. Przyznam, że mnie też. Nie tylko bawią, ale i uczą przyglądania się własnym działaniom, zaniechaniom, może przyzwyczajeniom, kto wie czy też nie przywarom...

 

Udane to królestwo. Choć ponoć takie jakich wiele to myślę, że jednak ma w sobie coś wyjątkowego. Powagę połączoną z przymrużeniem oka. Konieczność ze spontanicznością. Przewrotnie, śmiało, z dystansem. Zachęca do przyglądania się swoim własnym światom, królestwom, rodzinom...

 

 

Anna Kossowska - Lubowicka

 

Przeczytaj również

Polecamy

Inne recenzje

Opowieść wigilijna w malarskiej interpretacji Józefa Wilkonia

Kto obudził niedźwiedzia?

Recenzje CzasDzieci.pl
Opowieść wigilijna w malarskiej interpretacji Józefa Wilkonia
... czytaj więcej »

Warto zobaczyć