To już piąty tom przygód Tomka. Nie wiem, czy można powiedzieć, że on pisze pamiętnik, raczej go rysuje. Opowiada o tym, jak próbuje pojechać na zieloną szkołę. Mówi, co było przed zieloną szkołą, co w jej trakcie i co po zakończeniu. A cała zielona szkoła trwała tylko trzy dni. Odkrywa też sposób ozdabiania bananów za pomocą … wykałaczki. Przetestowałem w domu – to działa, a potem można go zjeść (banana oczywiście, a nie Tomka).
Na zielonej szkole najciekawsze było, gdy wychowawca wychodził z pokoju i wtedy do akcji wkraczał wąż, a właściwie wężoskarpeta. Tomek rozwija też swój talent, rysując nie tylko zwykłe potwory, ale i potwory ukryte. Wymyśla też grę w potworne statki. Zamiast statków są tam: król, królowa potworaki i kluchy. Też możecie w nią zagrać w domu.
Tomek jest taki jak ja – też lubi słodycze. Książkę, która ma 250 stron, przeczytałem w trzy dni! Wam też nie powinna zająć wiele czasu, gdyż najwięcej w niej jest rysunków, no i wciąga.
Bartek, lat 10