Warszawska Scena Variete w drugiej odsłonie tym razem zaprosiła Widzów na Drugą Stronę Pragi. Spektakl odbył się w Muszli Koncertowej Parku Praskiego. Artyści pokazali widowisko na najwyższym poziomie!
Gdy na scenie dominuje sztuka wizualna, fabuła jedynie luźno spaja kolejne elementy show. Taka bowiem jest idea Variete: spektaklu, po którym można spodziewać się dosłownie wszystkiego.
Druga edycja pokazała , że ta inicjatywa zdecydowanie się rozwija i idzie w dobrym kierunku: w stronę nobilitacji sztuki cyrkowej, która jest jedną z najtrudniejszych i najpiękniejszych form wizualnych. A cyrk – w myśl jednego z klasyków – jest schronieniem czystej sztuki. Patrząc na Artystów wydawało się, że możliwości ludzkiego ciała są wręcz nieograniczone.
Ciekawa kompozycja i czytelna fabuła prowadziły Widzów przez tajemniczy świat drugiej strony Pragi, po którym, śladem głównych bohaterów, podążali Widzowie. Tytułowa druga strona Pragi jest tajemnicza i różnorodna, zjawiskowa i mroczna, delikatna i drapieżna. Bo taki koloryt miało to przedstawienie: każdy z numerów był nośnikiem innych emocji, a niektóre dostarczały sporej dawki adrenaliny.
Nie zabrakło również przepięknej ilustracji muzycznej na żywo. Wszak druga strona Pragi ma swoją szamankę, która śpiewem potrafi opowiedzieć to, co nam w duszy gra. Ukłony dla Joanny Stanowskiej i zespołu muzyków.
Zaczęło się bardzo dynamicznie, od powietrznego numeru na podwójnym hamaku w wykonaniu Magdaleny Sztencel. W takich pokazach grawitacja nie istnieje, a serce mocniej bije przy każdym elemencie.
Ciesze się, że główni bohaterowie (uraczeni strzałą Amora podczas pierwszego numeru) tak długo szukali siebie rozdzieleni przez Złą Wiedźmę.
Dzięki temu mogliśmy zobaczyć zjawiskowe przedstawienie, w którym spotkaliśmy m.in.: bajkowego Piotrusia Pana (Maciej Sokołowski), który urzekł wszystkich swoim pokazem na sztrabatach. Chłopięcość i niezwykła siła dały zamierzony efekt.
Kari Panska zabrała nas do magicznego świata hula hoop, a Karolina Banaszek oczarowała pokazem na stage pole w bajkowym stylu, udowadniając, że pole dance z powodzeniem może stanowić rekwizyt teatralny.
Byliśmy też w mrocznym lekarskim gabinecie, w którym obejrzeliśmy ostre gięcie w wykonaniu uczniów Państwowej Szkoły Sztuki Cyrkowej w Julinku. Inny uczeń zaprezentował doskonały numer na monocyklach. O tych młodych artystach z pewnością jeszcze nie raz usłyszymy!
Fani programu Mam Talent pamiętają go doskonale! To Shao i jego nowy, hipnotyzujący numer manipulacji kołami. Gratulujemy talentu i nietuzinkowych pomysłów.
Amfiteatr zahuczał od braw po numerze na german wheel Juliana Waglewskiego. Tego pokazu nie da się opisać, to trzeba zobaczyć na żywo.
Kraina ognia pokazała swe różnorakie oblicza: od żonglujących pochodniami wesołych krasnoludków, przez mroczny pokaz plucia ogniem, po gorące, dynamiczne fire show do rytmów samby L'ombelico del Mondo.
„Wisienką na torcie” był duet akrobatyczny głównych bohaterów (Magdalena Sztencel i Maciej Czarski), którzy przemierzywszy całą magiczną krainę w końcu się odnaleźli i swą miłość pokazali Widzom w najbardziej widowiskowym, akrobatycznym wydaniu.
Kolejne Variete już we wrześniu! Nie możemy się doczekać.
Agnieszka Bińczycka
fot. Agata Mroczek
Warszawska Scena Variete, to oddolna inicjatywa, skupiająca miłośników sztuki, którzy starają się o to, by Variete na stałe zagościło w stolicy i stało się artystyczną wizytówką miasta.