Premiera, premiera! W Teatrze Lalka nowa premiera: przedstawienie „Anna – Brzydkie Kaczątko” w reżyserii Marka Zakostelecky’ego. Przedstawienie wywarło ogromne wrażenie na mnie i mojej córce.
Jest to interpretacja klasycznej bajki „Brzydkie kaczątko” Hansa Christiana Andersena a także ulubiona książka tytułowej Anny.
Anna ma szczęśliwe dzieciństwo, jest miła i pogodna. Wszystko się komplikuje, gdy dziewczynka idzie do szkoły, tam ujawniają się jej poważne problemy z czytaniem.
Ktoś może powiedzieć: „no, ale właśnie po to idzie się do szkoły by nauczyć się pisać, czytać”!. Ale kłopoty dziewczynki były poważniejsze: nie odróżniała liter, jawiły się jej one jako nieprzyjazne stwory, których nie umie okiełznać. Szkoła stała się koszmarem, dzieci śmiały się z niej, obrzucały nieprzyjemnymi epitetami. Anna nie miała przyjaciół, było jej bardzo smutno. Uciekała więc często w świat swojej wyobraźni, gdzie imaginowała sobie przyjaciół i z nimi spędzała czas.
Dziś możemy poznać jej przyjaciół z wyobraźni w książkach: „Najmniejsza dziewczynka na świecie” czy „Chłopiec szybki jak strzała” bo dziewczynka, pomimo kłopotów z czytaniem, stała się znaną pisarką i ilustratorką książek dla dzieci. Jak odtrącane brzydkie kaczątko stało się pięknym łabędziem, tak i Anna, która bardzo długo nie umiała czytać, stała się pisarką.
Ważnym według mnie przesłaniem jest to, by nie rezygnować z marzeń i wiedzieć, że na wszystko przyjdzie czas. Czasem jest pod górkę, ale nie można się poddawać, bo „pod skorupką” kryje się prawdziwy skarb: ukryty potencjał, który wymaga jedynie czasu, by rozwinąć się w bajkowego „pięknego łabędzia”.
Bardzo podobała mi się scenografia do przedstawienia. Gra światłem i cieniami była niesamowita, nadawała klimat przedstawieniu; dopiero na końcu widzimy twarze aktorów występujących z tytułową Anną. Duże wrażenie zrobił też motyw czytania na żywo tekstu z bajki o brzydkim kaczątku.
Mojej córce podobała się Anna, łączy je wiele! Po pierwsze imię, po drugie Ania marzy by pisać książki, a po trzecie moja córka miała problemy z ładnym pisaniem (ma je do tej pory). I spotykały ją za to różne uwagi, że „bazgrze jak kura pazurem” ale dla mnie najważniejsze jest, co pisze, a nie jak. A pisze naprawdę ciekawie.
Jeśli będziecie w Teatrze Lalka, zachęcamy by także zajrzeć do bufetu, galaretka jest przepyszna. Polecamy!
Ania i jej mama.
fot. materiały Autorki