Baj zachwycił nas swoją nową premierową sztuką, adaptacją przygód sprytnego, małego kotka Filemona.
Zanim uniosła się kurtyna już siedziałyśmy zaintrygowane wystającą częściowo scenografią. A gdy kurtyna poszła w górę, doleciał do naszych nozdrzy zapach świeżo upieczonego chleba i do tej pory nie wiemy, czy to tylko „węchowe” złudzenie, czy to celowy zabieg reżyserki.
Na początku poznajemy psotna myszkę, potem dostojnego Bonifacego, milutkiego Filemona oraz dziadka i babcię, choć nie do końca. Bowiem część scenografii przez większość trwania spektaklu była przysłonięta od góry. Oczywiście był to zabieg celowy, ale nie będę zdradzać dlaczego.
Warto natomiast wspomnieć o kostiumach dziadków, ponieważ były świetnie wymyślone i zrealizowane, szczegółów też nie zdradzę, ale dodam, że były to postacie przedstawione tak jak je widzą i słyszą koty! Bardzo fajny i nowatorski pomysł, zapraszam na spektakl, żeby móc podziwiać to osobiście.
Sztuka bardzo, bardzo udana, pełna ciekawych zwrotów akcji, zaskakujących rozwiązań scenicznych, barwnych postaci (troszkę straszna dla dzieci personifikacja wody i ognia) oraz wspaniała muzyka, a szczególnie wpadający w ucho motyw, gdy na scenie pojawiali się dziadek z babcią. Dzięki bardzo żywej grze świateł, dopełnionej muzyką miało się wrażenie oglądania filmu w technologi 4D.
Bardzo polecam Przygody Kota Filemona w Teatrze Baj, nie tylko dzieciom ale przede wszystkim rodzicom, którzy znają książkę i pamiętają adaptację filmową.
Magdalena Kurowska