"Coś w tym musi być" - pomyślałam, gdy mój na co dzień energiczny, bardzo witalny i wszędobylski maluch, który wiecznie biega – słuchał wtulony w tatę siedzącego na dywanie na miękkiej poduszce. Chociaż, jak rozumiem, nie jest najważniejszą sprawą, by dzieci słuchały "jak zaklęte", bo chodzi o to, by zachowywały się zgodnie ze swoimi potrzebami, temperamentem i naturalną wrażliwością na muzykę to podkreślam fakt "słuchania i wtulenia", ponieważ dla mnie oznaczał on jakąś zmianę, swoiste reagowanie, oddziaływanie tego, co się działo na psychikę mojego synka.
Inne dzieci tańczyły, mruczały, śpiewały – organizatorzy zachęcają, by pozwolić pociechom na właściwą im ekspresję, niczego nie narzucając ani nie zakazując. Nikomu nic tu nie przeszkadzało, nikt nie martwił się to, że maluch będzie zachowywał się za głośno, panowała swoboda i przyjemna atmosfera.
I tak naprawdę, przynajmniej do mnie faktycznie nie docierały żadne zakłócenia, a przecież maluchów było sporo! Bo koncerty w ramach Smykofonii (dobiega końca pierwsza edycja festiwalu, a już można zakupić karnety na kolejną) skierowane są właśnie do tych najmłodszych – melomaluszków od 0 do 6 lat.
Było kilka pań w ciąży – projekt zakłada też ich uczestnictwo i oddziaływanie muzyki na nie narodzone jeszcze maluchy.
Przedostatni koncert w pierwszej edycji zatytułowany "Pałeczki jak z bajeczki" rozpoczął się bajką ilustrowaną muzyką wydobywaną z przeróżnych instrumentów.
Główni bohaterowie - Magda i Miłosz (muzycy z duetu perkusyjnego "Hob-beats") udali się w podróż, między innymi dotarli do wyspy Marimba, zatoki Wibrafon. Przepiekną opowieść snuła animatorka Malina Sarnowska, zachęcając pod jej koniec do wspólnego grania (tym razem mieli włączyć się w to rodzice) w rytm wybijany przez prowadzące instrumenty.
I jeszcze ogólne odśpiewanie przeboju - "Wlazł kotek" - który zabrzmiał naprawdę imponująco i.. niestety, nadszedł koniec. Rodzice (ja na pewno) chętnie zostaliby tu dłużej, ale to przecież chodziło o maluszki i blisko godzinny koncert, a to za dużo jak na ich możliwości. Kto nie mógł rozstać się z muzyką, instrumentami oraz salą widowiskową w Mazowieckim Centrum Kultury i Sztuki na ulicy Elektoralnej w Warszawie – pałeczki i instrumenty były wciąż do dyspozycji przybyłych.
Fundacja na rzecz rozwijania muzykalności Polaków "Muzyka jest dla wszystkich", która próbuje, między innymi, osadzić Smykofonię na gruncie polskim podkreśla wagę jakości wykonania i to, by obcowanie z muzyką mogło zacząć się naprawdę od najwcześniejszych lat, miesięcy, dni..
Mama Anna