W dzieciństwie życie doświadczyło ich na tyle, że czasem na dorosłe sprawy brakuje już sił. To tak jakby przebyć wymagającą górską przeprawę i oczekiwać energii na kolejne trudne podejście. Miejscem odpoczynku – prawdziwym schronieniem, jest dla nich Fundacja „Po Drugie”.
Odys zawsze wraca do swej Itaki. Syn marnotrawny w objęcia ojca. Obaj mają swój azyl. Co jednak, gdy brak tej bezpiecznej przystani, do której można się udać? Co, gdy po prostu nie ma dokąd wrócić? Albo ten dom jest, ale nie kojarzy się ze spokojem i bezpieczeństwem, ale za to z lękiem i bezsilnością. A podopieczni Fundacji „Po Drugie” właśnie dlatego tu trafiają, bo chcą mieć ten prawdziwy dom, tę przestrzeń, gdzie ktoś ich zrozumie – w końcu, bo zwyczajnie nie mają gdzie się podziać.
Niestety, tak jak w przypadku 21-letniej Pauli, problem bezdomności często powraca w kolejnych pokoleniach. Niektórzy nie mając wiedzy na temat tego, jak radzić sobie z życiem, powielają tragiczne historie rodzinne:
- Gdy pierwszy raz weszłam do schroniska dla bezdomnych miałam 21 lat. Od razu się rozpłakałam. Znałam to miejsce. Wcześniej była w nim moja mama. Poczułam, że ja też naprawdę jestem bezdomna, niechciana. Poczułam, że jestem sama na świecie – pisze Paula.
Do Fundacji „Po Drugie” przychodzi młodzież i młodzi dorośli – osoby między 18 a 25 rokiem życia, którzy z rożnych przyczyn – np. braku wsparcia w rodzinie czy też z powodu wyjścia z placówki resocjalizacyjnej – mają trudniejszy start i u progu dorosłości potrzebują kogoś, kto pomoże podnieść się i rozpocząć normalne życie. Są to młodzi dotknięci kryzysem bezdomności lub zagrożeni tym problemem. Fundacja wspiera również młodzież, która jest narażona na wykluczenie społeczne. Do Fundacji zgłaszają się nie tylko wychowankowie domów dziecka i placówek resocjalizacyjnych, ale też ci, którzy mimo tego, że wychowali się w rodzinie, nie mogą uznać ją za przestrzeń wśród kochających ludzi.
Jedną z takich osób jest dziewiętnastoletni Eryk, który spędził w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym 9 lat. Trafił tam – jak sam nie ukrywa – z powodu zachowań agresywnych i problemów ze szkołą, głównie wagarów. Gdy skończył 18 lat, nie miał gdzie pójść. Życzliwi ludzie podpowiedzieli mu wówczas, że jest Fundacja „Po Drugie”, która pomaga stanąć na nogi.
Jak mówi:
- Nie miałem gdzie sie podziać. Inna fundacja poleciła mi skorzystanie z pomocy Fundacji “Po Drugie”. Poszedłem i od razu mnie przyjęli.
Dziś Eryk mówi: -Fundacja dała mi wiele: pracę, dom, bezpieczeństwo.
Jednak, aby ten młody mężczyzna pozbył się lęku oraz nieufności, musiało zmienić się jego myślenie, bo prosić o pomoc wcale nie jest łatwo:
- Trzeba nastawić się odpowiednio psychicznie. Wiadomo, że po 9 latach w ośrodku nie można udawać, że nic sie nie działo. Bardzo trudno przebić ten mur przekonań, że nie wszyscy chcą dla Ciebie źle, ale chcą pomóc. Trzeba się przekonać do osób, które chcą pomóc, a nie trzymać w sobie żal i gniew. Najtrudniejsze to przełamać się. Nie znasz osób, a musisz je prosić o pomóc.
Bezdomność Eryka i innych osób w jego sytuacji zaczęła się jednak dużo wcześniej niż po opuszczeniu murów Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego. Jak mówi założycielka Fundacji “Po Drugie”, Agnieszka Sikora:
- Tak naprawdę bezdomność zaczyna się w domu. Ci młodzi ludzie, którzy nie mają dachu nad głową, zwykle nie mieli też dobrego domu i zaplecza rodzinnego. To brzmi tak trochę nonszalancko, ale tam nie było kochającej mamy, babci, cioci. Zwykle w tym domu występowały liczne trudności: uzależnienia, problemy psychiczne, ubóstwo, przemoc. Bardzo często te osoby z powodu wielu problemów w rodzinie trafiały do różnych instytucji czy placówek resocjalizacyjnych, ale nie wszyscy. Czasem problemy w rodzinie nie były zauważane. Młodzi odchodzili z domu, bo się bali, bo tam nie było dla nich miejsca, które było dla nich bezpieczne.
Trudno oczekiwać od 18-latka, który przez całe dzieciństwo i wiek nastoletni nie miał wpajanych zasad związanych z tym, jak poradzić sobie w życiu, by ruszył zdobywać świat. Czasem, choć są zasoby i potencjał do działania, po prostu brakuje wypracowanych wzorców, które stanowiłyby dla młodego człowieka jakiś plan. I po to jest Fundacja „Po Drugie”, by wyciągnąć pomocną dłoń, ale też mądrze pomagać. Dać wędkę, a nie rybę.
W wielu baśniach powtarza się motyw młodego bohatera, który w pewnym momencie staje na rozdrożu. Nie wie, w którą stronę iść. Na szczęście, ma możliwość zwrócenia się do Mistrza, który da ma wskazówki co zrobić, by wybrać mądrze. Nie podaje gotowego rozwiązania, ale podpowiada na bazie własnego doświadczenia i wiedzy, czym należy kierować się podczas dokonywania wyborów. W prawdziwym życiu takich Mistrzów można spotkać w Fundacji „Po Drugie”. Oni służą oparciem i dobrą radą, ale też pozostawiają zagubionemu człowiekowi możliwość wyboru. Nic nie dzieje się na siłę. Młody człowiek musi chcieć tej pomocy i nauczyć się tego, że jest odpowiedzialny za swoje wybory.
Pracy nie ułatwiają przekonania samych podopiecznych na początku ich drogi, ale też krzywdzące opinie społeczne na temat ludzi w kryzysie bezdomności. Jak mówi Agnieszka Sikora:
- To bardzo złożone. Po pierwsze, [jako społeczeństwo] mamy takie [mylne] wrażenie, że osoba w kryzysie bezdomności jest sama sobie winna, bo albo kradła, albo jest przestepcą, albo jest uzależniona. Oczywiście, nie twierdzę, że nasi podopieczni nie mają trudności, są to osoby z problemami, ale nie należy oceniać takich ludzi jednostronnie.
Oczywiście, nie istnieje złoty środek, remedium na wszystkie bolączki, ale zespół Fundacji “Po Drugie” umie działać również w takich kryzysach:
- Zwykle te osoby, które do nas trafiają, mają bardzo liczne problemy. Opracowujemy ścieżkę wsparcia, która jest adekwatna do konkretnej sytuacji. Dla jednego będzie to kontakt z psychologiem. Dla drugiego terapia uzależnień. Jeszcze ktoś będzie potrzebował pomocy lekarza psychiatry. Dobieramy te narzędzia indywidualnie, staramy się patrzeć na każdego kompleksowo, bo zwykle oprócz tego, że ktoś potrzebuje pomocy psychologicznej, potrzebuje też pomocy prawnej, bo się okazuje, że ma jakieś długi albo nie ma uregulowanej sprawy alimentacji, albo ma jakieś prace do odrobienia zasądzone. Te problemy są zwykle bardzo złożone. Naszym celem jest wyprostowanie tych wszystkich spraw po to, żeby ten młody człowiek mógł ruszyć z miejsca, podjąć pracę, uaktywnić się społecznie, zawodowo i być samodzielny, niezależny i nie żyć na garnuszku państwa.
Fundacja “Po Drugie” organizuje dla swoich podopiecznych grupę wsparcia. Eryk – jak sam podkreśla – dzięki takim spotkaniom nauczył się, jak radzić sobie w pewnych sytuacjach. Nie dać sobą manipulować. To, na co mogą liczyć podopieczni to wspólne wyjścia, mecze, ale też wykonywanie tak – wydawać by się mogło prostych rzeczy – jak robienie kanapek. - W ramach grupy wsparcia rozmawiamy o problemach, gramy, a potem wychodzimy. Czasem jest 5, 10 osób, a czasem i 20 osób. Zwykle spotykamy się w gronie osób w wieku 18-21 lat – mówi Eryk.
Mówi się, że wiedza to władza – w tym przypadku nad własnym życiem. Samoświadomość to chyba najcenniejszy dar, jaki otrzymują podopieczni. Oni są świadomi, co poszło nie tak, ale też, że to oni mogą przejąć kontrolę nad sytuacją. Nie stają w pozycji ofiary, ale biorą odpowiedzialność za samych siebie. Tak jak Eryk, młody chłopak, którego los związał z Fundacją.
Dziś pracuje i marzy o tym, by ustabilizować swoją sytuację życiową. Korzystał też z mieszkania treningowego. W takim domu panują pewne zasady, których należy przestrzegać. Są to: trzeźwość, praca, spotkanie. Od lokatorów wymaga się tego, że nie będą znajdować się pod wpływem żadnych środków odurzających, a także podejmą działania na rzecz poprawy swojej sytuacji, np. kontynuowanie nauki czy podjęcie pracy zawodowej. Do obowiązków młodzieży należy również pozostawanie w kontakcie z opiekunem mieszkania.
- Trzeba dostosować się do zasad, które tam panują. Nie można tam pić, ćpać. Pierwsza wpadka to opuszczenie mieszkania na 3 dni, druga to 2 tygodnie, a trzecia to odejście na stałe. Nie ma już wtedy powrotu. W mieszkaniu można mieszkać do 25 roku życia. Jeżeli osoba czuje, że da radę, może wcześniej oddać klucze. Dalej może korzystać z pomocy, ale po prostu mówi, że odchodzi. Oczywiście trzeba samemu płacić za media - wskazuje Eryk.
Eryk korzysta ze wsparcia Fundacji od ponad roku. Dostrzega też ogromną wartość pracy, która pozwala stanąć na nogi i uniknąć nędzy. Pokazuje, że nawet z najtrudniejszej sytuacji jest wyjście.
Eryk apeluje do rodziców: - Nie wyręczajcie swoich dzieci, nie podtykajcie im wszystkiego pod nos. Gdy staną się dorośli, mogą mieć trudności z tym, by odnaleźć się w rzeczywistości.
Możliwość samodzielnego wykonywania obowiązków to coś ważnego. Chroni to przed niesamodzielnością czy postawą roszczeniową. Młodym ludziom, którzy u progu dorosłości znajdują się w kryzysie bezdomności, radzi, by nie bali się prosić o pomoc. W końcu prawdziwie silnym jest ten, kto przyznaje się do tego, że coś poszło nie tak.
Jak mówi Agnieszka Sikora:
- To, co jest budujące, to za każdym razem sytuacja, kiedy młody człowiek próbuje sie zmierzyć ze swoim życiem, ze swoimi problemami, kiedy wyjeżdża na leczenie, podejmuje pracę i mimo że nie jest to może praca marzeń to rozumie, że żeby mieć w życiu pracę marzeń trzeba trochę na to zapracować. I mimo że nie jest to praca marzeń to utrzymuje się w niej i zarabia pieniadze.
Zespół Fundacji “Po Drugie” cieszy się z każdego sukcesu swoich podopiecznych. Zdarzają się również momenty smutku.
- Rzeczy, które mnie złoszczą to takie sytuacje, kiedy my, cały zespół, wkładamy bardzo dużo serca, uwagi, ale osoba jednak rezygnuje, nie jest w stanie podjąć pewnych działań, nie potrafi zrezygnować z używek. Nie potrafi zrozumieć, że warto być człowiekiem przyzwoitym. To są rzeczy, które są bardzo przykre dla nas. Szkoda, ale gdzieś tam wierzymy, że każda osoba, która do nas przychodzi ma możliwość doświadczenia czegoś dobrego i nawet jeśli na tym etapie, teraz, nie wykorzysta tego doświadczenia w sposób prawidłowy to może przyjdzie taki moment w jej życiu,, że może do tego sięgnąć i coś z tym zrobić i przypomnieć sobie, że może być fajnie w życiu, że można mieć dobrą relację z drugim człowiekiem, że warto pracować, warto być uczciwym i przyzwoitym.
O tym, jak wiele samotności jest w tych młodych ludziach zmagających się z kryzysem bezdomności świadczą chociażby ich wypowiedzi zamieszczone na oficjalnej stronie Fundacji. Każdy z nich ma swoją opowieść. Za każdym tym człowiekiem stoją wcześniejsze trudności, z którymi się zmagał, czasem zwyczajnie mogło braknąć sił.
Warto przytoczyć kilka takich historii:
“Wychowałem się w domu samotnej matki. Co pewien czas wydawało się, że wychodzimy na prostą, ale wszyscy partnerzy mojej mamy, którzy mieli nam pomóc byli do niczego.
Jako nastolatek trafiłem do młodzieżowego ośrodka wychowawczego, a gdy z niego wyszedłem nie miałem dokąd pójść. Moja mama nadal mieszka w domu samotnej matki. Moja siostra, która urodziła córkę, też jest w takim domu, a ja poznałem już chyba wszystkie placówki dla bezdomnych w Warszawie” – Tomek (22 lata).
“Dla mnie bezdomność to czas, który może minąć, ale to też czas smutku i braku rozwiązań. Gdy wyszedłem z domu dziecka zamieszkałem u przyszywanego wujka, ale wyrzucił mnie. Wtedy znalazłem się na ulicy.
Najstraszniej było, gdy spałem sam w spalarni na Bielanach. Tam są szczury, myszy, robale. Jest zimno w nocy. Nie miałem co jeść, nie miałem ciepłego łóżka, ani żadnej bliskiej osoby” – Mateusz (18 lat).
Będąc w takim kryzysie, gdy zawodzą najbliższe osoby, bardzo trudno komuś zaufać. Jak mówi Prezes Fundacji “Po Drugie”, Agnieszka Sikora:
- Rzeczywiście tak jest, że zdecydowana większość naszej młodzieży ma zaburzenia więzi. Nie potrafi wchodzić w bliskie relacje, jest nieufna boi sie, nie czuje sie bezpiecznie. Niemniej nasza praca z takimi młodymi ludźmi w Fundacji “Po Drugie” zaczyna się od próby zbudowania relacji z tym mlodym człowiekiem. Tzn. zaczyna się od dania dachu nad głową i poczucia bezpieczeństwa, ale gdzieś tam obok jest cały czas budowanie relacji, zaufania, wiary w to, że można mieć inne życie i drugi człowiek moze byc naprawdę życzliwy i uważny na potrzeby drugiej osoby.
Nie nazywajmy osoby, która toczy bój z bezdomnością, bezdomnym. To przyklejanie łatki, piętnowanie człowieka. Wskazanie, że nic poza tą „bezdomnością” nie istnieje, że już nie ma nadziei na coś lepszego. Bardziej adekwatnym określeniem jest „osoba w kryzysie bezdomności”. Po pierwsze, nie krzywdzi i nie uprzedmiotawia człowieka znajdującego się w trudnej sytuacji. Po drugie, lepiej oddaje to, czego dana osoba doświadcza. Zwróćmy uwagę, że słowo „kryzys” pochodzi od greckiego i oznacza „wybór, zmaganie się, walkę”. Osoby, których dotyczy to określenie każdego dnia starają się walczyć o siebie. Takie określenie pokazuje też, że człowiek może dać sobie szansę, by wyrwać się ze szponów bezdomności, a problemy są przejściowe. Taka jest właśnie młodzież z Fundacji „Po Drugie”. Wciąż wierzy, że można wyjść na prostą i do tego dąży.
Ludziom w zaciszu domowego ogniska łatwo jest oceniać. Jednakże osoba w kryzysie bezdomności, zwłaszcza bardzo młoda, która być może nigdy nie otrzymała wsparcia, przede wszystkim myśli o tym, by przetrwać. Nierzadko nie ma planu na siebie. Nie wie, jak postępować, by wyrwać się z błędnego koła wszelakich trudności.
Eryk – zapytany o marzenia – ma tylko jedno: „ustabilizować swoją sytuację życiową”. I tego życzymy mu z całego serca!
Odys zawsze wraca do swej Itaki. Podopieczni swoją odnaleźli w Fundacji „Po Drugie”. Utrzymują stały kontakt z placówką, nawet wtedy, gdy już staną na nogi.
- Pośród tych 200 osób, które rocznie do nas trafiają, są tacy, którzy są w kryzysie bezdomności i nie mają gdzie sie podziać, ale też są tacy, którzy już są usamodzielnieni. Są to tacy podopieczni, którzy od 5-6 lat nie korzystają z naszego wsparcia, a jednak jesteśmy na bieżąco z tym, co dzieje się w ich życiu.
Problem bezdomności wcale nie jest marginalny.
- Pandemia wiele zmieniła zarówno jeśli mówimy o osobach starszych, jak i młodych. Kiedyś było tak, że w tych zimowych miesiącach zgłaszało się do nas więcej osób, natomiast teraz mam wrażenie, że cały czas jest ich bardzo dużo. Nie ma znaczenia, czy jest lato, czy jest zima. Coś sie zmieniło, tych problemów społecznych, ze zdrowiem psychicznym jest coraz wiecej – stwierdza Agnieszka Sikora.
Osoby w kryzysie bezdomności mogą zgłosić się do ośrodka pomocy społecznej, najbliższego ich miejscowi obecnego pobytu. Mogą tam ubiegać się o pomoc w formie tymczasowego schronienia. Pomagają również różnego typu fundacje, jak przedstawiona Fundacja „Po Drugie”.