W samym sercu lasu, niedaleko jeziora Maltańskiego znajduje się miejsce, w którym dzieci wyszaleją się na całego i zmierzą się z niecodziennymi wyzwaniami. Mowa o parku linowym Pyrland, który przyciąga zarówno dzieci jak i dorosłych.

Zawsze myślałam, że taka atrakcja przeznaczona jest dla starszych, odważnych dzieci. Owszem, mamy do dyspozycji 3 trasy linowe (łatwiejsza tzw. tyrolka i trudniejsze etapy), które dostępne są dla dzieci, które są odpowiedniego wzrostu i dorosłych. Ale jest też bardzo fajna trasa, a raczej taki jakby małpi gaj dla dzieci już od 3 roku życia. I o nim chciałabym dzisiaj opowiedzieć :-)

Strefa przeznaczona dla najmłodszych jest bezpieczna (wszystko jest otoczone siatką) i spokojnie mogą się tam bawić kilkuletnie szkraby. Na żądnych wyzwań chłopców i dziewczynki czekają ruchome mostki, tunele, przejście pełne kolorowych piłek, przejście slalomem albo wśród worków treningowych i... największa z atrakcji, czyli zjazd na linii na tzw. kwiatku :-) To ulubiony element całej konstrukcji. Mój syn, tak samo jak inni goście parku linowego zjeżdżał co chwilę na tej linie i aż promieniał szczęściem. I mimo że zaliczył mnóstwo takich zjazdów to cały czas chciał więcej i więcej :-)

Rodzice,którzy ze swoimi dziećmi odwiedzają to miejsce nie muszą się martwić ograniczeniami czasowymi i zabawą z zegarkiem w ręku. W Pyrlandzie bilet wstępu na trasę dziecięcą kosztuje 15 zł i można się bawić do woli. Jak ktoś chce może tam spędzić nawet cały dzień :-) To dla mnie, mamy dwóch urwisów ogromny plus, bo moi chłopcy mogą się tam porządnie wybawić :-)

Nasza wizyta w parku linowym należała do bardzo udanych. I choć nie skorzystaliśmy jeszcze z trudniejszych wyzwań jakimi są trasy na wysokościach (chłopcy muszą jeszcze urosnąć) to i tak byliśmy bardzo zadowoleni. Dzieci, w otoczeniu pięknego lasu straciły mnóstwo energii i wyszły z parku zmęczone, ale z ogromnym uśmiechem na ustach :-)