9 lutego do Domu Kultury „Orle Gniazdo”, ze swoją mobilną sceną zawitał Teatr Barnaby, czyli marionetkowo-pacynkowy teatr, obsługiwany przez jednego aktora. Wystawianą historię o Kocie w Butach wszyscy znamy i w sumie, cóż może być w niej nowego? Wiadomo, że nie zabraknie w niej Kota, butów (wielkich na oko w rozmiarze 43), Młynarczyka, Króla i Czarodzieja. I wszystko się zgadzało, opowieść toczyła się tak, jak Charles Perrault ją napisał. Byli też wszyscy, tylko… Kot okazał się być niezłym rock’n’rollowcem, Król strachliwym naiwniakiem, a Czarodziej wydrukowanym techniką 3D szkieletem!!!
Fantastyczne przedstawienie, w którym wierszowane słowo przeplatane było różnorodną muzyką (od rocka po rap), urzekło młodych widzów. Interakcje, w jakie byli wciągani przez marionetki powodowały na twarzach dzieci szerokie uśmiechy, ale chwilami także zaskoczenie lub strach (szczególnie, gdy Czarodziej zamienił się w wielkiego poduszkowego lwa, który zaczął latać między zgromadzoną widownią). Jednak, myślę, że najbardziej w pamięci dzieci pozostanie to, czego mogły doświadczyć po zakończeniu przedstawienia – mianowicie bliskiego spotkania z marionetkami. Każdy mógł ich dotknąć, spróbować nimi poruszyć i posłuchać, jak się je wykonuje.
Aż niemożliwe wydaje się to, że to wszystko zawdzięczamy jednemu człowiekowi – Panu Marcinowi Marcowi, który z niesamowitą wprawą operował różnymi postaciami, bardzo dobrze oddając ich charaktery, całkiem nieźle śpiewał, ale przede wszystkim potrafił nawiązać ze swoją publicznością kontakt. Wygląda na to, że Pan Marcin naprawdę robi w życiu to co lubi.
mama Hania