Otwarte na świat, spontaniczne, uśmiechnięte, pełne ciepła i zakochane w swoich dzieciach. Takie są nasze Mamy-Korespondentki. Śmiało można by je nazwać poszukiwaczkami najlepszych ofert skierowanych do najmłodszych w mieście i wiarygodnym filtrem najlepszych miejsc dla dzieci i rodzin. Dlatego spotkania z nimi to dla mnie za każdym razem wielka przyjemność.
Cyklicznie, co bo co kwartał przybywamy do naszej ulubionej kawiarni Family Cafe. I za każdym razem zachwyca nas tu coś nowego. Tym razem wrażenie na nas robi przepiękny świąteczny wystrój. W części kawiarnianej do zamawiania pyszności na słodko (i nie tylko) zapraszają gości wielkie renifery, a dekoracje utrzymane w kolorach bieli i srebra sprawiają, że w pomieszczeniu tym panuje iście świąteczna atmosfera. Jest elegancko, magicznie a już od progu witają nas zapachy pieczonych ciast i misternie przygotowanych dań oraz oczywiście jak zawsze serdeczna obsługa. I już wiemy, że ten wieczór należał będzie do udanych :)
Na górnej sali zaś “ubranej” w przepiękne złote gwiazdy unoszące się nad stołami jak zawsze czekają na nas przepyszne ciasta, kompociki i wyborna kawa. Dla maluchów natomiast miłym dodatkiem do przekąsek na “słodko” są zdrowe bezcukrowe budynie, które jak się okazuje trafiły w kulinarne preferencje nie tylko dzieci, ale także ich mam! :) W doborowym towarzystwie czas płynie naprawdę szybko. Ponad dwie godziny minęły nam pod znakiem owocnych konwersacji i masy śmiechu. Nasze dzielne dziewczyny, które dla Was relacjonują najciekawsze wydarzenia i rekomendują miejsca przybyły na miejsce z mężami przez co nasze spotkania stały się jeszcze bardziej rodzinne. A dzieci? One jak zwykle miały okazję poszaleć na przepięknej i niezwykle pomysłowo urządzonej sali zabaw.
Jak przystało na czas świąteczno-noworoczny nie mogło oczywiście zabraknąć prezentów. Tym razem maluchy otrzymały bajki na DVD, magazyny z naklejkami oraz łakocie pod postacią landrynek i lizaków. Mamy zaś zestawy kosmetyków na… saneczkach! :) Miłym zaskoczeniem był prezent przygotowany dla mnie przez jedną z córek naszych Korespondentek - Martę, a mianowicie własnoręcznie przygotowany i polukrowany “ciastek” z piernika! Mała rzecz, a spowodowała, że na mojej twarzy zagościł wielki uśmiech, a w sercu wielkie wzruszenie. Dziękuję Ci Martusia! :)
Mam wielkie szczęście, że mogę współpracować z tak serdecznymi, szczerymi, pełnymi humoru i niezwykle aktywnymi kobietami. Poznańskie Korespondentki są dla mnie siłą napędową, ale także niezwykłą inspiracją. Dlatego już nie mogę się doczekać kiedy spotkamy się ponownie! :)