Jesienno-zimowa pora nie sprzyja niestety piknikowaniu. Ale można dla ogrzania atmosfery powspominać, jak to było przyjemnie leżeć na kocu na trawie, zajadać pyszności i cieszyć się świeżym powietrzem. Pikniki tematyczne, targi śniadaniowe, spotkania rodzinne pod chmurką są obecnie bardzo modne i jest w czym wybierać. My uczestniczyliśmy w dwóch ciekawych wydarzeniach – Targu Śniadaniowym i pikniku historycznympod nazwą X Weekendu z Historią na Trakcie Cesarsko-Królewskim w Poznaniu.
Targ śniadaniowy to impreza cykliczna, odbywająca się w różnych miejscach. Mieliśmy przyjemność w okresie wakacyjnym zawitać do Parku Wodiczki przy Arenie w Poznaniu. Rozłożyliśmy koc na trawie pod drzewem, zaparkowaliśmy obok wózek i wyruszyliśmy na jedzeniowe łowy. Mniam. Była to okazja nie tylko do biesiadowania pod gołym niebem, ale także do spotkania towarzyskiego ze znajomymi i ich pociechą, kilka miesięcy starszą od naszego szkraba. Nasz mały wtedy – pod koniec sierpnia – głównie siedział i po wszystko wyciągał rączki, więc było łatwiej go okiełznać. Natomiast synek znajomych właśnie wszedł w etap chodzenia i nieustannie eksplorował rzeczywistość wokół, chybocząc się zabawnie na małych nóżkach.
Sama idea Targu Śniadaniowego bardzo nam się spodobała. Co prawda określenie „śniadaniowy” kłóci się nieco z godzinami trwania – 10.00-17.00, ale nazwa brzmi zachęcająco. Poza tym można zacząć od śniadania, potem zjeść lunch, a na koniec obiad i jeszcze wziąć coś na wynos na podwieczorek i kolację. Zielone przestrzenie w różnych miastach Polski ożywają w zupełnie inny sposób niż określają to nasze przyzwyczajenia. Przepyszne jedzenie, warsztaty dla dzieci, swobodna atmosfera. A obecnie w sezonie nie za bardzo piknikowym impreza przeniosła się do Nowej Gazowni. Jest to świetny sposób spędzania wolnego czasu zwłaszcza dla rodzin, które mają tu idealne warunki dla „hipsania i hopsania” swoich pociech. I jak piszą sami pomysłodawcy wydarzenia – „Targ o(d)żywia lokalne społeczności”. A z prowadzonych przez nich statystyk wynika, że zostaje „wybawionych” około 850 dzieci w każdy weekend. My czuliśmy się „wybawieni” już samym leżeniem na kocu na trawie i konsumowaniem.
Druga impreza, o której chcę szerzej wspomnieć, to X Weekend z Historią na Trakcie Cesarsko-Królewskim w Poznaniu – Piastówny, organizowany w dniach 25-27.09.2015przy Bramie Poznania na Ostrowie Tumskim. Z moim łobuziakiem dotarliśmy na piknik w słoneczną, bardzo ciepłą, przepiękną niedzielę. Pierwsze wrażenie było nieco dziwne, bo zorientowaliśmy się, że nie ma zjazdu dla wózków, a na teren pikniku prowadzą liczne i strome schody. Na szczęście, jak mówi porzekadło „czubek języka za przewodnika”, w punkcie informacyjnym w namiocie na górze pani była bardzo pomocna i pomogła nam zjechać na specjalnej platformie dla wózków. Żeby się dostać z powrotem na górę, również trzeba było wezwać, dzwoniąc pod wskazany numer telefonu, kogoś z obsługi. Mało to wygodne i dziwne, że nie ma po prostu wybudowanej ślimacznicy dla wózków i rowerów. Na szczęście sam piknik okazał się na tyle przyjemnym i ciekawie zorganizowanym wydarzeniem, że złe pierwsze wrażenie szybko się zatarło.
Program poświęcony był roli kobiet w tych dawnych czasach, w pierwszych wiekach rządzonej przez Piastów Polski. Do wydarzeń, które tworzyły X Weekend z Historią, należały m.in.: koncert w dawnej kolegiacie na Ostrowie Tumskim, wystawy, akcje plenerowe, warsztaty, pokazy. Z ciekawszych propozycji dla rodziców i dzieciaków w programie można było znaleźć: warsztaty dla mam wiązania chust i piastowania, Warsztat Pastuszkowy koncert. Zrób sobie grajotko, różne animacje dla rodzin z dziećmi. Do tego stanowiska z pyszną kuchnią, stoiska tematyczne poświęcone barwieniu tkanin, wytwarzaniu jedwabiu, ziołom, wyrabianiu naczyń z gliny, tkactwu czy tradycyjnej kuchni o ciekawej nazwie Dzika kuchnia. Na każdym z nich można było włączyć się w jakieś działania – ufarbować kawałek materiały, spróbować trudnej sztuki tkanin, przygotować zupę itp. A piękne panny – Piastówny przyodziane w własnoręcznie uszyte stroje – uatrakcyjniały imprezę pod względem estetycznym. Niestety większość najciekawszych wydarzeń miała miejsce w piątek i sobotę, więc my tylko na część się załapaliśmy. A szkoda, bo jest to dzień, który najbardziej sprzyja takim formom rekreacji.
Piknikowanie to naprawdę rewelacyjny sposób na weekend. Świeże powietrze, dobre jedzenie, brak dodatkowych wydatków poza kulinarnymi i dojazdem na miejsce. Do tego nie trzeba się martwić, że ktoś się pobrudzi – naturalna sceneria jest doskonałym tego wytłumaczeniem. Nie musimy stawać na głowie, co by tu znów wykombinować za atrakcje dla naszego szkraba – inni robią to za nas. Polecamy gorąco. My, zapiknikowani. P.S. Tęsknimy już za wiosną, bo w przestrzeni zamkniętej to nie to samo. ;)
mama Monika