Jak się okazuje przygodę z jazdą konną można zacząć w każdym wieku i jestem pewna, że takie doświadczenie będzie w przyszłości jednym z najpiękniejszych wspomnień mojej córki.
Moja 3 letnia córka Karinka jest od dłuższego czasu zafascynowana wszystkim związanym z tymi majestatycznymi zwierzętami. I tak, ma całkiem pokaźną kolekcję mini koników Filly (które nota bene oduczyły ją noszenia pieluszek), maskotek w kształcie kucyków, książek z nimi w roli głównej czy pościeli z nadrukiem. Oczywiście wiadomo, że zakup kolejnych rzeczy wpisujących się w ową tematykę na pewno ją ucieszy, ale nic jednak nie przyniesie więcej radości niż spotkanie z żywym zwierzęciem oraz możliwość przyjechania się na jego grzbiecie. Dlatego kiedy odkryłam szkółkę jeździecką w Morasku od razu postanowiliśmy odwiedzić to miejsce całą rodziną. A zdecydowanie było warto!
Tak naprawdę udając się tam nie wiedzieliśmy jak nasza córka zareaguje na widok konia i perspektywę wskoczenia na jego grzbiet. Miłość do tych widzianych w książkach czy na filmach to jedno, zaś obcowanie z żywym zwierzęciem to zupełnie inna historia, dlatego staraliśmy się ją w temat wprowadzić powoli przyglądając się im najpierw z daleka. Ku naszemu zdziwieniu jednak po kilku minutach Karinka oznajmiła nam, że chce pojeździć na koniku. Takiej prośbie nie sposób odmówić. Dlatego po krótkim zapoznaniu się z wybranym kucykiem Karinka w końcu usiadła na jego grzbiet. To było jej marzenie, a my byliśmy w tej chwili przeszczęśliwi móc je spełnić. Tym bardziej, że nasze obawy związane z jej pierwszą reakcją okazały się zupełnie nieuzasadnione. Karinka mimo tego, że ma dopiero kilka lat sprawiała wrażenie, że jest w dosłownie“siodle urodzona”. Jej profesjonalna postawa, pewne ruchy i szczera radość z tego doświadczenia spowodowały, że tylko utwierdziliśmy się w przekonaniu, że od tej pory nasze wizyty w tym miejscu staną się weekendowym rytuałem.
Szkółka to zdecydowanie miejsce godne polecenia, nie tylko przez wzgląd na pracujących tam fachowców, ale także piękne położenie. Mieści się na bowiem w otoczeniu lasów i łąk, więc przybywając tam można choć na chwilę zapomnieć o zgiełku miasta i odetchnąć świeżym powietrzem. Obcowanie zaś z tymi pięknymi zwierzętami jest dla maluchów niezapomnianym doświadczeniem.
Choć pasja mojej córeczki dopiero “raczkuje” to zdecydowanie ma szansę stać się numerem jeden wśród jej licznych hobby. Póki co miejsce to zamierzamy odwiedzać regularnie, bo nic tak nas nie uszczęśliwia jak widok jej roześmianej buzi kiedy siedzi na grzbiecie swojego ulubionego kucyka.
mama Karinki