Wakacje z dziećmi czy we dwoje? Jeszcze do niedawna takie pytanie nie pojawiało się w mojej głowie. Kiedy nasze Aniołki były maleńkie nie wyobrażałam sobie, żeby je z kimkolwiek zostawić na dłużej niż to absolutnie konieczne. Ale w miarę upływu lat…
Uwielbiam wakacje z dziećmi. Po pierwszych dniach dostosowywania się nagle wskakuję w tryb wakacyjny. Nie myślę od świtu o zdrowym śniadaniu tylko oddaję się błogiemu leniuchowaniu. Staram się zapominać, że jestem rozsądną mamą i zaczynam razem z dziećmi cieszyć się beztroską. Lody na śniadanie, naleśniki z nutellą na obiad, spacer wieczorem po lesie, bieganie boso po mokrej trawie… Wakacje!
Od czasu, jak dzieci pojawiły się w naszym domu nie myśleliśmy o innej możliwości spędzania wakacji niż z nimi. Staraliśmy się dostosowywać nasz wypoczynek do potrzeb dzieci. Aż w zeszłym roku mąż wymyślił, że pora wyjechać gdzieś samemu.
Dzieciaki zostawiliśmy z ukochaną ciocia i wujkiem, a my ruszyliśmy w świat. Nagle przypomniałam sobie, że jestem nie tylko mamą, że nie potrzebuję na spacer brać z sobą plecaka wypełnionego wodą, chusteczkami, koszulką na zmianę. Zwiedzaliśmy miasto, w którym wcześniej byliśmy jako narzeczeni. Przypominaliśmy sobie, jak to jest być we dwoje. Mogliśmy trzymać się za ręce i nikt nie „wpychał” się pomiędzy.
Po pierwszych dwóch dniach stwierdziłam, że chyba już nie wrócę do bycia mamą, że zapomniałam, jak cudownie jest nie musieć się troszczyć prawie o nic (poza mężem oczywiście). Wystraszyłam się, że nie tęsknię za ukochanymi Aniołkami, że dobrze mi, kiedy nikt mnie nie pyta co sekundę o coś, nie wskakuje na kolana… Mogliśmy zwiedzać muzea bez duszy na ramieniu, że któryś z eksponatów zostanie uszkodzony, mogliśmy wieczorkiem siedzieć w kawiarni i słuchać muzyki.
Czwartego dnia wybraliśmy się do parku. Siedzieliśmy na ławce, odpoczywaliśmy, patrzyliśmy na bawiące się dzieci i nie denerwowaliśmy się, że któreś spadnie z drabinki, przebiegnie obok huśtającej się huśtawki, czy wpadnie do fontanny. Aż nagle zdałam sobie sprawę, że za chwilkę wstanę i podbiegnę do obojętnie którego dziecka i je przytulę. Nagle poczułam, że tęsknie i chcę wrócić do bycia mamą.
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo potrzebowałam tych kilku dni, żeby odsapnąć, nabrać dystansu, zatęsknić. Po powrocie cieszyło mnie każde pytanie, każde przytulenie. Znów poczułam, jak cudownie jest troszczyć się o te małe robaczki. Dziś wiem, że wspólne rodzinne wakacje są niezastąpionym przeżyciem i nie zamieniłabym ich na nic innego. Jednak od czasu do czasu wyrwanie się choć na weekend tylko we dwoje dodaje energii, pozwala zdystansować się od codziennych obowiązków rodzinnych, przypomina, że w życiu domowym nie tylko pełnimy rolę mamy i taty ale również żony i męża.
Agnieszka Liszyńska czasdzieci.pl