Centrum Młodzieży im. dr. H. Jordana ogłasza co roku konkurs literacki lub plastyczny dla dzieci. Tym razem powstać miały wiersze o Krakowie. Owocem i jedną z nagród tegorocznego plebiscytu było opublikowanie nadesłanych utworów. Książeczka zatytułowana została Dziecięce wiersze o Krakowie. Znalazły się w niej dzieła laureatów i osób wyróżnionych we wszystkich kategoriach wiekowych (klasy I-III, IV-VI szkoły podstawowej, uczniowie gimnazjum) oraz prace plastyczne, które w zeszłym roku brały udział w konkursie plastycznym o tej samej tematyce.
Dzieci, opisując Kraków, wykazały się znajomością jego atrakcji turystycznych i kulturalnych. W każdym niemal wierszu pojawia się Rynek, Wawel, planty, pomnik Mickiewicza, Sukiennice. Mali poeci nie zapomnieli także o symbolach krakowskiego rynku – gołębiach, kwiaciarkach i oczywiście preclach.
Jaki jest zatem Kraków widziany oczami dzieci? Jest przede wszystkim piękny i kochany – to najczęściej używane przez dzieci określenia. Już tutaj uwidacznia się emocjonalny stosunek do miasta. Przedstawiane jest ono w wierszach dzieci jako ich własne miasto. Wyrażone jest to nie tylko zaimkiem mój, pojawiającym się niemal na każdej stronie tomiku. Kraków to miejsce, w którym ci mali poeci żyją – chodzą do szkoły, na spacery. Zauważają, że ta dawna stolica jest pełna ludzi i ciasna, ale nie przeszkadza im to dostrzegać tu elementów baśniowości i historii. Dzieci patrzą nieco wnikliwiej niż zabiegani dorośli, dlatego też widzą, że tutaj: „Jest jak w bajce – moi mili” (Tomasz Gierlak), że to tu „Szewczyk Skuba ze smokiem wojował” (Izabela Kwiecień), a „zamek piękny jest jak nie wiem” (Krystian Rusek).
Kraków jawi się w utworach dzieci jako miejsce należące do nich, a właściwie do każdego z nich z osobna. To charakterystyczne dla dziecięcego postrzegania – przesyconego subiektywizmem. Nawet jeśli mały poeta oddaje głos komuś innemu, zwykle ptaszkowi, to i tak sądy pojawiające się w wierszu to opinie autora. Dobitnym przykładem lokalnego patriotyzmu są słowa Miłosza Olesińskiego:
"Mój Kraków kochany,
Gdzie ojczyzna moja.
Tu się urodziłem i tu pozostanę!"
Jaki jest ten „Kraków dzieci” jasną i z całą pewnością zgodną z prawdą odpowiedź daje Magdalena Grochot:
"Kraków to stare, piękne miasto.
Jest duże i pyszne jak urodzinowe ciasto."
Kinga Pitala Stary Kraków
Ach ten nasz Kraków!
Zabytków tutaj bez liku.
Aż trudno w to uwierzyć,
że jest on taki stary!
W Krakowie dwa gołębie na gałęzi siadły
I tak gawędziły sobie:
- Zobacz! To chyba Sukiennice, tam dalej Ratusz stoi.
- Tam kościółek Wojciecha – ale on jest mały!
- Ale piękny ten Kraków.
- Piękny, wielki, giętki, pomalowany w magiczne cętki.
- Och, jak tu pięknie! Och jak tu pięknie!
Gołębie rację miały.
Tak Kraków pokochały,
że na zawsze w nim zostały.
Tomasz Gierlak ***
Kraków, Kraków moje miasto
na ulicach jest tu ciasno,
gdy do szkoły wiezie mnie tata
z siostrą młodszą o trzy lata.
W weekend za to jest już luźniej.
Po obiedzie lub ciut później,
z siostrą, w obecności mamy
wiezie tata nas do „Kamy”.
W „Kamie” smakołyków krocie.
Lody pyszne i łakocie,
ciasta kruche i drożdżowe
(tuczą trochę, lecz są zdrowe).
Spacer długi po deserze
wokół Rynku, lub po skwerze,
wprost na Wawel - gdzie są króle,
gdzie smok zieje i w ogóle
Jest jak w bajce-mili moi.
Na pagórku zamek stoi.
Pod zamczyskiem smocza jama,
a przy jamie moja mama…
„-Tomek, Tomek zobacz!”-woła.
Ludzie gapią się dokoła,
więc do mamy pędzę prędko.
Patrzę, a tuż pod jej ręką
wiewióreczka siedzi mała-
po orzeszka przyleciała.
Taki ten mój Kraków cały
więcej nie znam-jestem mały.
Karolina Merwart Wiersz o Krakowie
Kiedy chodzę po moim Krakowie,
W blade niebo spoglądam do góry,
Tysiąc myśli wiruje mi w głowie,
Gdy wiatr liście porywa, gdzieś w chmury.
Z mnóstwem myśli
Przebiegam ulice,
Widzę Rynek
I Sukiennice.
Tu są bajgle,
Jakich nigdzie nie ma.
Tu najpiękniej
Kwitną wiosną drzewa.
Kocham Kraków za błękitne niebo,
Za kasztany do nóg spadające,
Za deszcz który daje trawie zieleń
I za kwiaty przy Plantach kwitnące.
Artur Michałek Wiersz o smoku
Gdzieś tam w Krakowie, pod wzgórzem wawelskim
Mieszkał smok ogromny i straszny, i wielki.
Był on też wysoki aż na dziesięć stóp
I każdego śmiałka wnet powalał z nóg.
Lecz do smoka szewczyk przyszedł dnia pewnego.
Przyniósł mu barana siarką wypchanego,
A nasz biedny smoczek zjadł tego barana
I go coś w przełyku piekło niby rana,
Więc nasz smoczek pije prosto z Wisły wodę.
Chętnie by ochłodził swoje gardło lodem.
Lecz nic nie pomogło – wybuchł biedaczysko.
W sprawie tej legendy to by było wszystko.
Komentarze
Bardzo ładnie wydana mini-książeczka.
dodany: 2012-01-27 14:58:03, przez: Joanna