"(...) moje doświadczenie jako kapitana okrętu było niewielkie, ale przecież miałem za sobą wiele napisanych książek - a zatem wiele literackich podróży! W obu wypadkach chodzi o to samo: trzeba dotrzeć z punktu A do punktu B - unikając niebezpieczeństw, ale i nudy".
Zacytowane słowa pochodzą z końcówki książki Grzegorza Kasdepke zatytułowanej Pan Artur gra nudzie na nosie! Czyli najdziwniejsza książka o Rubinsteinie i stanowią jej kwintesencję. Ucieczka od literackiej nudy. Biografia słynnego muzyka? O nie, nie! Zamiast niej pasjonująca podróż podniebnym statkiem i spotkanie z niebanalnymi osobistościami - z Arturem Rubinsteinem na czele (w głowie narratora zwanym Rubi-rubi). Grzegorz Kasdepke zostaje namówiony przez samego zainteresowanego, aby przedstawić go inaczej niż to robiono dotychczas - bez zadęcia, za to z dużą dozą wyobraźni. Chodzi oczywiście o namowy dziejące się w głowie autora-narratora, wszak słynny muzyk nie żyje od ponad czterdziestu lat, (pewne rzeczy jednak warto wiedzieć). I to wcale nie jest tak, że żadne fakty biograficzne nie zadomowią się w świadomości czytelników. Przeciwnie! Zostają one skrzętnie przemycane w notatkach, w których autor, niby zastanawia się, co warto tłumaczyć dzieciom, a czego nie. Daje tym samym odpowiedź, że pewne rzeczy jednak warto, ale ta świadomość nie kłuje w oczy.
I tak na kartkach książki, obok postaci jak najbardziej autentycznych, takich jak Pablo Picasso, Albert Einstein, Maurice Ravel czy Ignacy Paderewski, pojawiają się hrabia Rozpuk i jego narzeczona, Mucha Fujka (naprawdę mucha!). Bo kto autorowi zabroni? I w zasadzie dlaczego ktokolwiek miałby? W końcu podtytuł zobowiązuje.
Jest to, w istocie, najdziwniejsza i zarazem najbardziej interesująca książka o tym pianiście. Całości dopełniają wspaniałe ilustracje Joanny Rusinek, które stanowią integralną część tej opowieści i pozwalają do końca odpłynąć tym statkiem.