Warszawa

Recenzja książki:

Szkoła szpiegów. Kierunek: Meksyk

Szkoła szpiegów. Kierunek: Meksyk

Stuart Gibbs
Jarek Wastermark (Tłum.)
...
od 9 do 12 lat
PATRONAT

Shake tropikalny z adrenaliną

To nasza trzecia klasa w Szkole szpiegów. Z zadowoleniem przeczytałyśmy dwa pierwsze tomy, a potem wciągnęły nas inne opowieści.

 

Wróciłyśmy i znowu nam się podobało. Nam czyli dwunastolatce Ani i jej mamie.

Szkoła szpiegów to idealna książka dla młodszych nastolatków. Kiedy czytelnik robi się za dorosły na przygody dzieciaków, gdzie największym niebezpieczeństwem jest szlaban na telewizję, często porzuca czytanie.

 

Na szczęście amerykańscy pisarze traktują dzieci serio, dostarczając im przygód na nie gorszych od tych przeżywanych przez James’a Bonda. Na szczęście brakuje tylko używek i erotyki. I nie chodzi tylko o to, że dzieciak uczęszcza na uczelnię dla szpiegów, która jest tak tajna, że o niczym nie wiedzą jego rodzice (cóż za rozkosz dla dzieciaka;), ani o brawurową akcję z licznymi zwrotami akcji. Cały smaczek jest w tym, że bohaterom grozi co krok prawdziwe niebezpieczeństwo. Nie zdradzając za wiele można wspomnieć, że opowieści występują zabójcy, potrójni agenci i zębate bestie.

 

W szkole szpiegów mamy fajne zarysowane postacie. Może nie przesadnie wielowymiarowe, czyli źli są okropni, a dobrzy naprawdę fajni, ale to również zbliża powieść do klasycznych powieści szpiegowskich.

 

Widać, że to nowa seria, bo dziewczyny umieją się bić, a chłopcy choć mniej sprawni, potrafią analizować fakty. Są też tajemnice sercowe, a czy się całowali, czy nie dowiecie się tylko jeśli przeczytacie.

 

Agnieszka Zasadzka

 

Przeczytaj również

Polecamy

Warto zobaczyć