Wańkowiczowski smrodek dydaktyczny nabiera w tej historii nowego znaczenia. Na styku rzeczywistości i metafory rodzi się zupełnie nowy twór – opowieść zabawnie pouczająca.
Tuż po wschodzie słońca strażnicy odkryli na królewskim dziedzińcu „śmierdzącą katastrofę i popędzili do króla:
- Wasza Wysokość, znaleźliśmy pod bramą placek z k…”
i wcale nie chodziło o karmel.
A wszystko przez hienę, która nie mogła pojąć, że najbardziej na świecie boli KŁAMSTWO. Któż więc miał ją tego nauczyć jak nie rezolutny zając?
Nie przepadam za klasycznym dydaktyzmem. Z przekory. Może dlatego, że nie zdarzyło mi się jeszcze wyciągnąć żadnej nauki z, grożących literackim palcem, książek? Tym razem zrobiłam jednak wyjątek. Pozwoliłam ponieść się moralizującej historii, wzorowanej na bajce ludowej z Wybrzeża Kości Słoniowej, którą Paco Liván zgrabnie ujął w humorystyczne ramy. Nic mnie w niej nie razi. Nie złości. Przeciwnie. Bawi do łez. Wszystko. Począwszy od dobrze skonstruowanego tekstu, a skończywszy na oryginalnych, malarskich ilustracjach Rogera Olmosa.
Ach! Gdyby tak więcej dydaktyzmu z przymrużeniem oka w literaturze dla dzieci, to i mnie dałoby się do niego przekonać.