Warszawa

Recenzja książki:

Metryka nocnika

Metryka nocnika

Iwona Wierzba
Marianna Sztyma (Ilustr.)
od 5 lat
PATRONAT

Dzieje toalet

Wypróżnianie się to nic wstydliwego. Przynajmniej tak sądzono przez wiele lat, załatwiając się gdzie popadnie, często publicznie. Książka Metryka nocnika traktuje właśnie o sprawach związanych z fizjologicznymi potrzebami ludzkimi.

 

Uświadamia współczesnemu czytelnikowi, jakim dobrodziejstwem dla nosa i higieny jest ubikacja. Historia odnotowała wielkie wynalazki, ważne odkrycia, o których teraz dzieci uczą się w szkołach. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę, że nocnik też trzeba było wynaleźć, a jego początki nie były łatwe. A jak ludzie radzili sobie wcześniej?

 

Być może niektórzy wiedzą, że nazwa „sławojka” pochodzi od imienia polskiego premiera, generała Felicjana Sławoja Składkowskiego, który taki drewniany wychodek skonstruował i nakazał jego powszechną budowę. Ale kto wie, że toalety, kanalizację i system wentylacyjny zaprojektował również Leonardo da Vinci? Sporo takich ciekawostek i anegdot kryje się w książce Iwony Wierzby. Temat może nie jest przyjemny, ale przedstawiony w tak lekkiej formie, że aż chce się go zgłębiać. Nasza wyobraźnia podsuwała niemiłe wonie, ale lektura bardzo się mojej 10-letniej córce podobała. Oceniła ją nawet jako rewelacyjną.

 

Ostatni rozdział dotyczy papieru toaletowego i tego, co było przed nim. Każdy poprzedni rozdział dotyczy innej epoki w dziejach ludzkości i zawsze rozpoczyna go kalendarium. Wśród dat widnieje np. wynalezienie papirusu, pierwszy lot balonem, pojawienie się kolorowej telewizji, ale i wynalezienie syfonu, zbudowanie sedesu spłukiwanego wodą czy wyprodukowanie sześciu modeli nocników we Włocławku. W każdym rozdziale dowiadujemy się o zwykłych i niezwykłych użytkownikach klozetów i wychodków.

 

Na szczególną uwagę zasługują ilustracje Marianny Sztymy. Zajmują one całą stronę lub wkomponowują się w tekst. Są kolorowe w całości lub tylko we fragmentach. Postaci ludzkie przedstawione są realistycznie, ale czasem mają karykaturalne proporcje. Rysunki są różne, ale wszystkie łączy humor. Mona Lisa na sedesie, Kolumb na nocniku z wizerunkiem swego okrętu, szkielet w zadżumionym mieście mówiący: „Zmarnowałem życie przez brak higieny” to przykłady „wczucia się” ilustratorki w istotę tematu i lekki ton autorki.

 

Na wewnętrznej stronie obwoluty znajduje się kolorowa gra. Gra o tematyce kloacznej, oczywiście. Szykujcie pionki i kostkę. Ale najpierw zachęcam do lektury.

 

 

Joanna Bednarczuk

 

Przeczytaj również

Polecamy

Inne recenzje

Opowieść wigilijna w malarskiej interpretacji Józefa Wilkonia

Kto obudził niedźwiedzia?

Recenzje CzasDzieci.pl
Opowieść wigilijna w malarskiej interpretacji Józefa Wilkonia
... czytaj więcej »

Warto zobaczyć