Warszawa

Recenzja książki:

Owocowe bajki

Owocowe bajki

Barbara Gawryluk
Marta Kurczewska (Ilustr.)
od 5 do 8 lat
PATRONAT

Zdrowe czytanie

Pachnące, smaczne, zdrowe i chwytające za serce. O tym, że zło należy zwyciężać dobrem czyli nie wolno pozwolić, by domowe (w tym przypadku leśne - trollowe) przetwory zostały wyparte przez gotowe fabryczne produkty. O tym, że warto wierzyć w skrzaty, trolle i krasnoludki, że czarownica nie zawsze musi być paskudna i zła.

  

Sporządzane przez pracowite trolle z rodziny Teofila owocowe przysmaki – soki, konfitury, pochodzące z darów natury, zbierane w Północnym Lesie, na Poziomkowej Łące czy w Jagodowym Zagajniku miały szczególną moc. Owszem, wiadomo, że działały rozgrzewająco, przeciwzapalnie i przeciwgorączkowo, ale też potrafiły uzdrawiać serca, redukując skutecznie całą złość do świata, wywyższanie się i przemądrzanie. Zmieniły, powiodły ku dobremu i olbrzyma Hokana (który bardzo przydał się potem w walce z narzucająca się konkurencją spod znaku przetwórstwa owocowego), i córkę księgarza Klarę, która chcąc myśleć nowocześnie uważała, że tematami książek powinny być komputer, roboty, kosmos a nie tradycyjne i przestarzałe leśne stworki i małe ludziki.
  

Choć tytuł brzmi Owocowe bajki, to właściwie jedna bajka podzielona na owocowe kulinarne rozdziały – tu "Bułeczki jagodowe", tam "Jeżynowy dżem"... palce lizać! Bajka, w której zwycięża to, co prawdziwe, naturalne, w której ważna jest przyjaźń, obdarowywanie i pracowitość. Miesza się tu tradycja z nowoczesnością, bo jednak leśni mieszkańcy nie mają nic przeciwko telewizorowi – czarownica Sofia dostaje w prezencie „magiczne pudełko” wraz z odtwarzaczem i pakietem filmów do oglądania. A Klara – dorasta do tego, by w zimowe wieczory oddać się pochłanianiu starych ksiąg ze zbiorów taty, oczywiście takich o trollach, czarownicach i skrzatach.
  

Niezdrowa konkurencja została wyparta, nie dopuszczona do wprowadzania jakichkolwiek zmian (prawa rynku, konkurencja to znów powiew współczesności, nowoczesności). Wciąż, na szczęście, na progach domów mieszkańcy książkowego miasteczka Bruk znajdowali owocowe pakunki – słoiczki z konfiturą, flaszeczki z sokiem, woreczki z kwaskowatym owocem – nowym przysmakiem. Nie dziwcie się, jeśli kiedyś znajdziecie i wy. Bo przecież wiadomo, że trolle i skrzaty oraz ich znajomi naprawdę istnieją!
  

Smakowitości dostarczają też barwne soczyste ilustracje, nie dominują one nad tekstem, choć są i obrazy całostronicowe. Faktycznie, owoce z bajki i wykonane z nich przetwory – niezależnie czy to konfitury czy soki – zachęcają, wciągają i zapraszają na letnią przyjemną czytelniczą ucztę. Najbardziej skorzystają przedszkolaki.

 

Mama Anna

 

Przeczytaj również

Polecamy

Inne recenzje

Opowieść wigilijna w malarskiej interpretacji Józefa Wilkonia

Kto obudził niedźwiedzia?

Recenzje CzasDzieci.pl
Opowieść wigilijna w malarskiej interpretacji Józefa Wilkonia
... czytaj więcej »

Warto zobaczyć