Jeszcze przed nastaniem kalendarzowej zimy, czyli 22 grudnia, kiedy za oknem spadł pierwszy śnieg przyniosłam do przedszkola książeczkę z serii "Świnka Peppa. Ulepimy bałwana". Jak się okazało dzieci znały postacie z książeczki z filmów w telewizji. Po wypowiedzeniu książkowego zaklęcia, aby ta się otworzyła, zaczęłam czytanie.
Teksty są krótkie, ale można je rozwijać poprzez samodzielne opowiadanie lub dopowiadanie przez dzieci (tzw. aktywne czytanie). Książka w prosty sposób opowiada o kolejnej porze roku, jakże bliskiej każdemu dziecku – zimie. A co najbardziej lubią dzieci, kiedy spadnie śnieg? – oczywiście robić ślady na śniegu, rzucać się śnieżkami i lepić bałwana!
Świnka Peppa i George ulepili śniegowego stworka, zabrakło im tylko czapki, szalika i rękawiczek dla bałwanka. Trochę przedsiębiorczości i bałwan stał odziany w zimową odzież. Cała rodzina podziwiała śniegowego pana, tylko tata zgrzytał zębami. Okazało się bowiem, że to jego ubrania nosił bałwan.
Książka ma piękne filmowe ilustracje. Jakież było moje zdziwienie, kiedy moje pięciolatki brały ją i na niby czytały tekst, opowiadały historię własnymi słowami. Zaś sześciolatki próbowały czytać tekst samodzielnie – po prostu rewelacja! Nie przypuszczałabym, że tak prosty tekst zainteresuje moje dzieci przedszkolne. Jako nauczyciel spróbowałam od razu wymyślić zadania matematyczne do poszczególnych stron – do ilustracji, np. policz, ile nóg, rąk, ust, butów jest na stronie, jakiego koloru są płaszczyki świnek, w którą stronę patrzy świnka Peppa, a w którą George itp.
Książka godna polecenia – nie tylko do czytania!
Jolanta Kaschel