Tym razem w książce najbardziej zauroczyły mnie zdjęcia. Od razu rozpoznałam, że akcja toczy się w zamku w Mosznej na Śląsku Opolskim. Zamek posiada 365 pomieszczeń i 99 wież i wieżyczek (gdyby miał ich 100, właściciel zamku musiałby utrzymywać garnizon wojska). Wybudowany został w stylu neogotyckim i dla jednych stanowi przykład architektonicznego cudu niczym Neuschwanstein w Bawarii, dla innych jest symbolem kiczu i dowcipkują, że to "pijany sen ogrodnika".
Niewątpliwie to miejsce, które warto zobaczyć, najlepiej w porze kwitnienia azalii. Widok zamku zachęcił mnie więc błyskawicznie do czytania Pojedynku.
Sama książka, pasjonująca dla chłopców – dla mnie jest nieco nużąca – gdyż motywem dominującym jest walka, a przyjaźń i odwaga są na kolejnych pozycjach.
Czytając, podziwiałam fantazję autora w tworzeniu magii – w postaci dra-kuli czy niegrzeczniaków zmienionych w hamburgera albo pomidor. Elementy zabawne powodują, że dziecko może książkę czytać bez paroksyzmów strachu, które zdarzają się np. przy lekturze Harry'ego.
Cała seria Magicznego Drzewa stanowić może wyśmienity prezent pod choinkę… Chyba, że święty Mikołaj będzie szybszy.
mama MałGocha