Gdy mój siostrzeniec był mały miał problemy z wypowiadaniem "r". Efektem tego było, że zamiast dinozaury zawsze mówił dinoŻARŁY. Co oczywiście nie przeszkadzało mu wcale jako fachowcowi od zwierzyny kopalnej wymawiać perfekcyjnie brontozaurus czy mozazaurus.
Dinozaury w książce są bardzo sympatyczne, czego oczywiście nie można powiedzieć o Karolku, chociaż podtytuł książki "Nie cierpię się uczyć" daje pewne szanse na to, że w końcu w jego mózgu zaczynają zachodzić jakieś pozytywne zmiany. Książka prezentuje świat nieistniejący, więc nie jestem pewna czy we wszystko, co w niej napisano należy wierzyć – jak na przykład w to, że średnio co 10 lat odkrywany jest nowy gatunek dinozaura – czyli statystycznie każdy ma szansę odkryć jakiegoś, kopiąc w ogródku. Ale z drugiej strony cztery lata temu w Lisowicach na Śląsku odkryto szkielet smoka wawelskiego, więc może coś w tym jest i warto rozpocząć wykopki.
Dodatkowo do książki dołączono: wredny oraz koszmarny plan lekcji. Idealna do podróży oraz do ćwiczeń wymowy.
mama MałGocha