Warszawa

Recenzja książki:

Afera smoka Nudożera

Afera smoka Nudożera

Andrzej Grabowski
Artur Nowicki (Ilustr.)
od 5 do 9 lat
PATRONAT

Wreszcie razem!

Tym razem nie trzeba było wypełnionej siarką owieczki, by poradzić sobie z tytułowym smokiem. Najskuteczniej pomogła osobniczka o długiej szyi, tęskniących oczach i cyrkowym doświadczeniu. Żyrafa we własnej osobie. Żyrafa szczególna, bo mówiąca i mająca wiele życiowych przemyśleń. Ot, chociażby… kto tęskni, to najpierw robi się smutny, a potem zły. Trafne, prawda? To w niej zakochał się ów nudzący się  smok. Smok trochę nietypowy, bo różowy i nie tylko cierpiący z powodu nudy, ale również tęsknoty...

Miłosna historia zakończyła się happy endem, podobnie zresztą jak inne wątki tej sympatycznej opowieści. Opowieści o rozstaniach i radosnych spotkaniach. O tęsknotach, marzeniach i ich zaspokojeniu. O poczuciu samotności i poznawaniu przyjaciół. O tym, że na swojej drodze można spotkać różnych ludzi – pogodnych, życzliwych, ale i ponurych lub skąpych, ale że warto iść dalej i nie rezygnować z wytyczonego celu. Tak jak mała bohaterka książki – królewna Emilka.

Gdy okazało się, że w związku z wyjazdem jej taty do Brytanii, gdzie miał poradzić sobie z groźnym smokiem (a jednocześnie z trudną sytuacją finansową – faktycznie, jak wielu współczesnych rodziców, tatuś pojechał „za chlebem”) wszystko w domu się zmieniło (nawet mleko zzieleniało i stało się gorzkie) nie zastanawiała się ani chwili – wyruszyła na poszukiwanie ojca. Na szczęście nie sama, bo to byłby jednak zbyt ryzykowny krok – towarzyszyła jej nowa przyjaciółka – Żyrafa Stefania, pojawiał się też, jak dobry duch, siwy staruszek z kotem – czyżby jej sąsiad – Pan Anatol?

Zanim wpadła w objęcia taty – przeżyła wiele wciągających przygód, zawsze wychodziła z opresji cało, poznała różnych ludzi – mniej lub bardziej pomocnych. A kiedy już wpadła w owe objęcia a „młodej parze” - Stefci i Nudziowi udało się wyruszyć do Afryki – mogła razem z tatusiem powrócić do domu – do stęsknionej mamy (która odtąd, wierzymy, nie będzie już miała czerwonych oczu) i brata Andrzeja (któremu niewątpliwie przejdzie, na widok taty i całej rodzinki w komplecie, złość), a także domowego „zwierzyńca”. Bo przecież najprzyjemniej jest w domu. Bo przecież Emilka to nie jakaś tam królewna, lecz w rzeczywistości dziewczynka, taka jak inne, która chce mieć przy sobie domowników, przyjaciół i cieszyć się ich obecnością.

Książka o tym, co w życiu ważne i co każdemu – czy to dziewczynce, żyrafie czy smokowi potrzebne.

 

mama Anna

 

Przeczytaj również

Polecamy

Inne recenzje

Opowieść wigilijna w malarskiej interpretacji Józefa Wilkonia

Kto obudził niedźwiedzia?

Recenzje CzasDzieci.pl
Opowieść wigilijna w malarskiej interpretacji Józefa Wilkonia
... czytaj więcej »

Warto zobaczyć