Warszawa

Recenzja książki:

Florka. Listy do babci

Florka. Listy do babci

Roksana Jędrzejewska-Wróbel
PATRONAT

Florki pisanie - humorem tryskanie czyli recenzja "Florka. Listy do babci"

Gdy ma się w domu małe Bliźniaki, które na plaży ściągają sobie czapki, a w domu nieustannie robią szkody, gdy Babcia mieszka daleko, trzeba chodzić do przedszkola, nie można grać w planszówki (ze względu na tendencję do zjadania przez rodzeństwo wszystkiego, co do jedzenia się nie nadaje oraz przez zwyczajny brak czasu rodziców, którzy nie wiedzą w co ręce włożyć), kiedy każda próba wyjazdu i marzenie o odpoczynku bywa poprzedzone ogromnym wysiłkiem wspólnej podróży, kiedy rodzice nie rozumieją do końca gustu małej córeczki – bez trudu można zidentyfikować się z bohaterką książki Roksany Jędrzejewskiej – Wróbel – małą ryjówką o wdzięcznym imieniu Florka. Moja córka miała zatem szczęście, że trafiła na tę pozycję! Zwłaszcza, że pomysły na „rymowanki”, którymi Florka rozpoczyna i kończy listy też nie są nam obce.


Myślę, że każde dziecko odnajdzie we Florce kawałek siebie, nawet jeśli nie wie co to znaczy być najstarszą z trójki rodzeństwa. Chyba też każdy czytający rodzic, nawet jeśli stereotypowo myśli, że posiadanie Bliźniaków to jedynie „podwójne szczęście”, może przyjrzeć się z dystansu swoim rodzicielskim działaniom i w dorosłych bohaterach książki dostrzec cząstkę siebie ( polecam zwłaszcza rozdział „Różowe baletki”, w którym czarno na białym, a raczej różowo na białym widać komu i na czym często w rodzinie zależy).

 

Tak jak rodzice zmagają się z zachowaniami swoich pociech, tak i dzieci muszą radzić sobie, w tym niełatwym świecie, również ze swoimi rodzicami. Na szczęście Florka ma Babcię (Chrapcię, Ciapcię, Klapcię, Babciunię, Babunieczkę – wszelkie wariacje możliwe i dozwolone), do której pisze listy. Opisuje w nich swe przygody (nad morzem, w przedszkolu, w teatrze i inne), ale może się też pożalić na niesprawiedliwe traktowanie, różne dziwactwa rodziców, początkową niechęć do chodzenia do przedszkola. A Babcia, mimo że się nie odzywa, nie odpisuje (przynajmniej na kartach książki) na pewno wszystko rozumie i wspiera swą małą wnuczkę!

 

Książka napisana jest z niesamowitym humorem, lekkością, wnikliwą umiejętnością obserwowania świata. Dowcipna i mądra. Czyta się ją jednym tchem i marzy o tym, by Florka nie przestawała pisać, by słała Babci swe „całuski – meduzki”, „buziaki – kociaki”, „przytulanki jak morskie bałwanki” w kolejnych listach. Świat Ryjówek, Chomików, Dzięciołów czy Piżmaków jest uderzająco podobny do świata ludzi – można się w nim przejrzeć jak w zwierciadle.
 

 

mama Anna

 

Przeczytaj również

Polecamy

Inne recenzje

Opowieść wigilijna w malarskiej interpretacji Józefa Wilkonia

Kto obudził niedźwiedzia?

Recenzje CzasDzieci.pl
Opowieść wigilijna w malarskiej interpretacji Józefa Wilkonia
... czytaj więcej »

Warto zobaczyć