Witam serdecznie,

jestem tatą 3-letniego Filipa. Syn uczęszczał do przedszkola od września tego roku. Od samego początku mieliśmy z żoną problemy z pracownikami tego przedszkola związane z opieką nad synem. Nie interesowali się, co robi, gdzie jest i w jakim stanie. Po ok. miesiącu, po dwóch sesjach z logopedą (każda 15 min) bez naszej wiedzy logopeda zatwierdził, że syn ma autyzm, jest głuchy, nie wykonuje poleceń, nie składa zdań. O owych dysfunkcjach dowiadywaliśmy się z żoną od osób trzecich. Dyrekcja poinformowała mnie 3 tyg. po badaniach, a pani logopeda po dziś dzień jest nieuchwytna, bez kontaktu, syn jest pod kontrolą oligofronopedagoga z jednej z żarskich prywatnych przychodni, gdzie pracuje ze specjalistami. Obecnie czekamy na diagnostykę w kierunku Aspergera. Kilka dni temu syn miał nieprzyjemną sytuację - popuścił w przedszkolu rano, ale poinformowano nas o tym ok. godz. 13:00/14:00, zabieramy syna do domu, pani w rozmowie z żoną oznajmiła, że syn załatwił się w kącie, bo tam siedział cały dzień, natomiast w rozmowie telefonicznej ze mną oznajmiła, że syn się załatwił i śmierdzi i nie będzie się nim zajmować, bo się brzydzi, a poza tym nie należy to do jej obowiązków. Na drugi dzień spotkałem się z dyrektorem placówki, mówiąc szczerze zostałem olany, rozważam poinformowanie lubuskiego kuratorium oświaty w Gorzowie Wielkopolskim. Co by Pani poradziła?

Paweł