Porady naszych Ekspertów
Problemy z poprawną mową, nauka czytania u 7-latka
Dzień dobry,
będzie długo, ale chciałam przedstawić w miarę pełny obraz.
Jesteśmy rodziną międzynarodową - mąż narodowości francuskiej, z racji jego zawodu i pracy przemieszczaliśmy się kilka razy po Europie - Polska, Niemcy (raz północ, raz południe), teraz Francja od kilku miesięcy i mam nadzieję, że już na dłużej tak pozostanie.
Mamy dwójkę dzieci - córka, która obecnie ma 9 lat, która miała problemy z rozwojem mowy do wieku lat 4 (nie mówiła nic oprócz może 5 słów, komunikowała się na migi) dziś mówi ładnie trzema językami (polski, niemiecki, francuski) plus uczy się angielskiego, szybko jej to idzie. Syn - zupełnie inaczej. Od niemowlaka gaworzył jak nakręcony, ale w sobie jedynie zrozumiały sposób. Był dzieckiem żywym, wcześniej biegał niż chodził, ale jak się zajął jakąś zabawą, którą sam sobie wybrał, nie było problemów ze skupieniem. Mowa jednak nie rozwijała się prawidłowo - ten swój język trwał długo, aż do wieku lat około 5, później zaczynało się coś z tego wyłaniać. Teraz ma lat 7; mówi tylko po francusku, ale sepleni, zmiękcza. Potrafi wypowiedzieć sylaby poprawnie, ale w mowie ogólnej niestety nie dba o to. Ma problemy też z mową poprawną gramatycznie.
Jeżeli chodzi o kontakty społeczne to jak dla mnie sa one w normie. Lubi towarzystwo dzieci, na placu zabaw znajdzie zawsze kogoś do zabawy. Zazwyczaj poprzez trudności komunikacyjne dzieci traktowały go różnie, niektóre dzieci go ignorowały. W zabawie był tym, który podążał za tym, co proponowały inne dzieci. Jego propozycje, poprzez to, że nie potrafił je wytłumaczyć słownie tylko zabierał się np. do innego organizowania zabawy, kończyły się pretensjami dzieci, że on im przeszkadza w zabawie. Nie miał też nigdy jakiegoś stałego kolegi, przyjaciela - może dlatego, że w żadnym miejscu tak naprawdę nie zabawiliśmy zbyt długo.
Syn jest ogólnie bardzo wesołym dzieckiem, lubi robić psikusy, robi je w sposób inteligentny. Jednak jest tez impulsywny - jak coś nie idzie po jego myśli, potrafi krzyknąć, obrazić się, trzasnąć drzwiami, szybko jednak potem powraca mu dobry humor, można z nim porozmawiać i wytłumaczyć. Jest też często bardzo uparty. W sytuacjach, kiedy jest rozluźniony i wesoły, nie ma problemów ze spontanicznym kontaktem wzrokowym, kiedy jednak jest w sytuacji stresu jego wzrok ucieka - jeżeli np. coś w domu zbroi, każę mu spojrzeć na mnie, nie potrafi.
Był też zawsze dzieckiem bardzo komunikatywnym, mimo problemów z mową potrafił pokazać o co mu chodzi, nawet odegrać scenkę teatralną, żebyśmy zrozumieli. Potrafił naśladować, często chciał pomagać przy różnych pracach domowych lub po ich zakończeniu sam próbował kontynuować (z różnym skutkiem).
Jest niesamowicie kreatywnym dzieckiem - choć długo nie lubił kredek - używał tylko kiedy musiał, tzn. w przedszkolu był czas na malowanie, za to wycinanie, budowa z klocków LEGO, wymyślanie różnych konstrukcji, wychodzi mu doskonale. W domu bawi się zazwyczaj razem z siostrą, rzadko kiedy robi to sam. Jeżeli córki w domu nie ma, sam wymyśla sobie zabawy, nie angażuje mnie nigdy do tego, ale co chwile mnie woła, aby mi pokazać co zbudował, co wymyślił nowego.
Nie miał nigdy problemów ze snem - śpioch od urodzenia, ale za to ma duże problemy z jedzeniem. Jego menu jest bardzo ograniczone. Nie jest niejadkiem, ale wachlarz jego potraw ogranicza się do chleba z serem żółtym, ziemniaków w różnej postaci, paluszków rybnych IGLO (innych nie tknie), kuleczek mięsnych z IKEA (innych nie tknie), naleśników, gofrów i jeszcze może kilka innych, z warzyw tylko surowa marchew, z owoców banan i jabłko.
Sprawnościowo nie ma nic, do czego można byłoby się przyczepić. Sam nauczył się jazdy na rowerze, hulajnodze, rolkach, jeździ w zimie na nartach (wyjeżdżamy w góry, gdzie bierze udział w kursach narciarskich przygotowanych dla dzieci i radzi sobie jako jeden z lepszych, jeżeli chodzi o technikę, szybkość etc). Bardzo lubi spędzać czas na placu zabaw. Nigdy nie miał żadnego upadku, wypadku, kontuzji. Zwraca też uwagę na innych, nigdy nikomu krzywdy nie zrobił.
Obecnie jest w pierwszej klasie. Nie miał problemów z adaptacją w szkole, zna reguły i je przestrzega, do szkoły chodzi z chęcią. Ma jednak problemy z nauką języka. Czytanie i pisanie to droga przez mękę. Litery pojedyncze zna, ale ma trudności z łączeniem je w sylaby. Bardzo lubi książki - komiksy, potrafi z samych obrazków domyśleć się historii tam opisanej i to mu wystarczy, brakuje mi argumentów czy motywacji, aby chciał się zabrać do nauki czytania. Wg mnie to kwestia ćwiczeń i czasu, którego on w żaden sposób nie chce na naukę poświęcić. Przeczytamy coś raz, więcej powtarzać nie chce, ma problem ze skupieniem uwagi na czytaniu.
Co innego z matematyką, tutaj radzi sobie dobrze, choć nie pamięta dobrze liczb miedzy 10 i 20 - widząc 14 odlicza od dziesięciu aby poprawnie ją nazwać. W innych dziedzinach jak nauka o przyrodzie, zasady życia społecznego, tu też wykazuje się bardzo dobra wiedzą czy tez intuicją, którą też można zaobserwować na dosyć wysokim poziomie. Potrafi przewidzieć konsekwencje, świetnie wychodzi mu układanie obrazków w historie, co było po kolei, choć jeszcze nie przeczytał tekstu. Potrafi opowiedzieć swoimi słowami, na ile potrafi, fragment usłyszanej opowieści i poprawnie określić zdania prawdziwe i nieprawdziwe. W szkole bawi się z innymi dziećmi na przerwie, ale po pół roku nauki jeszcze nie ma kolegi, z którym by się bliżej zaprzyjaźnił.
Martwi mnie coraz bardziej jego mowa i problemy związane z czytaniem i pisaniem. On tutaj nawet aspiracji nie ma, aby coś więcej zrobić. Brakuje mi jakichkolwiek pomysłów aby go zachęcić. Od kilku lat jest pod opieką logopedy (dwóch różnych ze względu na przeprowadzki), ale postępy zauważyliśmy dopiero po tym, jak przeprowadziliśmy się do Francji. Słuch ma świetny, potrafi bardzo ładnie śpiewać, czy perfekcyjnie powtórzyć linię melodyczną, więc problem nie leży tutaj.
Zastanawia mnie też to, że od dziecka ma takie gaworzenie do siebie, które mu zostało. Tzn. jak jest sam, nie bawi się z siostrą czy innymi dziećmi, nie jest zajęty odrabianiem lekcji, jesteśmy poza domem i po prostu idziemy ulicą czy jedziemy autobusem, on wymyśla różne historie i odgrywa scenki (zazwyczaj są to jakieś walki międzygalaktyczne) nie tracąc przy tym kontaktu z rzeczywistością - kiedy mu w jakimś momencie przerwę zadając pytanie, to natychmiast odpowiada z sensem. Reaguje też na otoczenie, zauważa co się dzieje dookoła niego, przerywa aby mi coś pokazać, co zauważył po drodze. Nie wiem co mam o tym myśleć, jaką metodą mu pomóc.
Boję się, że jak nie przejdziemy dobrze przez naukę czytania w pierwszej klasie, to potem z każdym rokiem będzie coraz trudniej nadrobić te zaległości.
Ewa
psycholog dziecięcy, specjalista ds. autyzmu
Odpowiedź:
Witam,
Warto przebadać synka w kierunku uwagi i analizy słuchowej. Być może
synek ma problem w tym zakresie i wymaga treningu słuchowego. Metodę
kształcenia uwagi słuchowej, zwaną także treningiem słuchowym lub metodą
stymulacji audio-psycho-lingwistycznej (SAPL) wynalazł 40 lat temu
francuski otolaryngolog, neurolog i foniatra - prof. Alfred Tomatis.
Podstawowym celem tej metody jest wspieranie funkcji słuchowej dzięki
czemu następuje poprawa koncentracji, jakości uczenia się oraz
rozwijanie zdolności językowych i komunikacyjnych, a także zwiększanie
kreatywności oraz poprawa zachowań społecznych. Warto podpytać logopedę
co sądzi o takim pomyśle.
Pozdrawiam
Maria Ziółkowska
Portal CzasDzieci.pl ma przyjemność współpracować z gronem ekspertów, jednak często problemy wymagają pilnej lub dodatkowej porady medycznej.
CzasDzieci.pl nie ponosi żadnych konsekwencji wynikających z zastosowania informacji zawartych w niniejszym serwisie.
Zalecamy bezpośredni kontakt ze specjalistą w celu konsultacji danego problemu.
Po zgłoszeniu pytania, zostanie ono po akceptacji redakcji umieszczone wraz z odpowiedzią konkretnego eksperta.
Komentarze
jeszcze raz chcialam goraco podziekowac za ten trop. Zaraz po Pani odpowiedzi wyszukalam w necie i znalazlam centrum Tomatis w naszym miescie. Szybko dostalismy termin i rozpoczelismy terapie. Jestesmy po polowie, a rezultaty sa juz widoczne. Syn zaczal ladnie pisac dyktanda i juz sie ich nie 'boi'. To jeszcze na pewno nie koniec, ale mam nadzieje, ze dalsza wspolna praca bedzie przebiegac coraz lepiej
dodany: 2013-05-30 22:30:41, przez: Ewa