Warszawa

Kocie Historie - Konkurs literacki (Zakończony)

Czy pamiętacie legendarnego kota w butach? Filonka Bezogonka? Uśmiechniętego kota z „Alicji w Krainie Czarów‘? Filemona?
Koty, najbardziej tajemnicze i nieprzewidywalne stworzenia, bardzo często fascynują pisarzy. Pewnie dlatego powstało tyle „Kocich opowieści”. Jeśli ty też je lubisz, zajrzyj do tej sympatycznej książki i posłuchaj jak ciekawe życia mogą mieć koty.
Herman, Zofia i Gienek, to koty mieszkające w domu Dużego. Duży ma do nich anielską cierpliwość, a jego pupile mnóstwo czasu i szalonych pomysłów. Uwielbiają, gdy coś się dzieje, a gdy jest nudno wpadają na kolejny genialny pomysł. Potrafią nawet zmienić się w detektywów, gdy wymaga tego sytuacja…

 

 

Jeżeli chcecie wygrać „Kocie historie” Tomasza Trojanowskiego, nie ma nic prostszego jak tylko wziąć udział w naszym konkursie. Wasze zadanie będzie trochę niecodzienne…


Będziecie musieli użyć Waszej wyobraźni, żeby pobudzić swoje koty, koty sąsiadów lub te przez Was wymarzone i wymyślone do przedstawienia Wam historii swojego życia… Dokładniej rzecz ujmując będziecie musieli w swojej wyobraźni „przeprowadzić” z tymi oto kocurami wywiady, spisać je i wysłać do nas na adres konkursy2@czasdzieci.pl.

 

Uwaga! Przy pisaniu wywiadów musicie pamiętać o ich prawidłowej formie. Oto kilka podpowiedzi:

1. Dobry wywiad wyróżnia się tym, że pytania są krótkie i rzeczowe, a odpowiedzi - obrazowe i obszerne.
2. Trudność przeprowadzania wywiadu polega na obowiązującym w nim języku oficjalnym i zaplanowaniu interesujących pytań.
3. Wywiad zawsze piszemy w mowie niezależnej.
4. Nie musimy dla wypowiedzi stosować cudzysłowów.
5. Każdą wypowiedź (Twoje pytanie i odpowiedź rozmówcy) musisz rozpocząć myślnikiem lub oznaczyć inicjałami, tak, by czytelnik nie miał wątpliwości, co kto mówi.

 

Konkurs trwa do 11.12.2008 r.

 

Nie zapomnijcie dopisać swojego imienia, nazwiska, wieku i adresu.

 

Życzymy powodzenia!

 

Oto zwycięskie wywiady:

 

- Dzień dobry Kocie.
- Czy ja wiem, czy ten dzień jest aż taki dobry...?
- A co się stało Kotku? Chciałam przeprowadzić z tobą krótki wywiad, ale w
tej sytuacji chyba to odłożymy na później...
- Wywiad? Ach nie, nic takiego się nie stało, uwielbiam udzielać
wywiadów...więc proszę, pytaj.
- Jak się Pan nazywa?
- Kot w butach.
- Dlaczego właśnie tak?
- Od urodzenia noszę na łapkach zaczarowane buty.
- Skąd Pan wie, że są zaczarowane?
- Ponieważ zawsze, gdy stuknę obcasami i pomyślę, gdzie chciałbym się
znaleźć-natychmiast tam się przenoszę przy pomocy czarów.
- Trochę trudno mi w to uwierzyć...
- Nie wierzysz? Na przykład teraz chciałbym się znaleźć na śmierdzącym
bagnie Shreka i Fiony, czeka tam na mnie imprezka, więc popatrz, stukam
obcasami...

 

I tak zakończył się mój wywiad.
Kot w butach po prostu rozpłynął się w powietrzu i nigdy więcej go nie
spotkałam.

 

NATALIA
 


 

Dziennikarz: Witam państwa serdecznie w radiu „Kocie Przeboje”. Gwiazdą
dzisiejszego wywiadu będzie Szanowny pan Kocurek Burek! Witamy go
wszyscy serdecznie!


Kocurek: Witam.
 

Dziennikarz: Wszyscy chcielibyśmy się dowiedzieć wiele o Panu. Proszę
więc nam powiedzieć skąd pan pochodzi?
 

Kocurek: Pochodzę ze wsi która nosi nazwę Mleko-pój. Tam się urodziłem i
wychowałem, ale do czasu. Bowiem mój ojciec Bonifacy dostał pracę w
kopalni sera jako stróż przed myszami. Kopalnia ta znajdowała się w
wielkim mieście daleko od naszej wsi, musieliśmy wyjechać tam na stałe.
 

Dziennikarz: Ile miał pan lat kiedy musiał pan wyjechać z rodzinnej wsi?
 

Kocurek: Miałem wtedy 11 kocich lat, byłem bardzo małym kotkiem.
Pamiętam jak mama niosła moją siostrzyczkę do samochodu a ja żegnałem
się jeszcze wtedy z kolegami. Żal mi było wyjeżdżać, ponieważ
wiedziałem, że będę tęsknił za wszystkimi kolegami i za moim domem.
 

Dziennikarz: Ile ma pan rodzeństwa?
 

Kocurek: Mam troje rodzeństwa. Kiedy się wyprowadzałem ja miałem 11 lat,
siostra roczek. Moi dwaj bracia urodzili się w wielkim mieście kiedy ja
miałem już 22 lata czyli 2 lata temu. Jest między nami duża różnica, ale
moi bracia są tacy słodcy i bardzo kocham Filemonka i Filonka .
 

Dziennikarz: Jak ma na imię pana siostra?
 

Kocurek: Moja siostrzyczka ma na imię Dalia i teraz ma 14
lat chodzi do czwartej klasy drugiej kociej szkoły. Kiedy skończyła
ósmą klasę pierwszej szkoły i poszła do drugiej stała się bardzo nerwową
dziewczynką.
 

Dziennikarz: Kiedy i kto namówił pana do śpiewania?
 

Kocurek: Kiedy zamieszkaliśmy w wielkim mieście były wakacje a ja
miałem wtedy 11 lat więc od września miałem iść do pierwszej klasy
drugiej szkoły kociej. Tata zarabiał wtedy o wiele więcej i chciał mnie
posłać do jakiejś dobrej szkoły, A że w okolicy była tylko jedna dobra
szkoła to tam mnie posłał, a była to szkoła muzyczna. Tam zrodziła się
moja pasja do śpiewania i właśnie w tej szkole zdobyłem wiele
potrzebnych umiejętności by w przyszłości zostać piosenkarzem.
 

Dziennikarz: Dziękuje panu serdecznie za wywiad i proszę o zaśpiewanie
piosenki dla naszych słuchaczy.
 

Kocurek: Ależ oczywiście ż zaśpiewam! Z wielką chęcią.

Kocurek:
Miau!...
Miau, Miau, Miau UUUU…
Dla was śpiewam to…
UUU…Miau…Dla ciebie, ciebie i ciebie…Miau…

 

Dziennikarz: Dziękujemy serdecznie! Moim i państwa gościem był
piosenkarz Kocurek Burek.

 

Iga

 


 

- Dzień dobry. Jak się nazywasz?
- Witaj. Jestem Florek.
- Skąd pochodzisz?
- Mieszkam w Krainie Marzeń. Ta kraina to wyobraźni wszystkich dzieci. Mieszkają tam różne niezwykłe zwierzęta. Także takie niebieskie koty jak ja.
- Wszystkie są niebieskie ?
- Nie. Znajdziesz tu koty we wszystkich kolorach tęczy.
- Co robicie w tej krainie?
- Latamy , chodzimy po wodzie i jemy magiczne owoce.
- Jak one smakują?
- Każdy smakuje inaczej dla każdego kota .Mój ulubiony smak to cytryna.
- Czy inni też mogą cię zobaczyć?
- Niestety , jestem kotem twojej wyobraźni. Ale każdy może znaleźć sobie swojego kota.
- Dlaczego twoje wąsy są krótsze z jednej strony?
- Kiedyś chciałem zerwać magiczny owoc i zaczepiłem wąsami o gałąź. Teraz mam ślad.
- Czy umiesz mruczeć ?
- Tak. To ja cię usypiam. Teraz też już pora na sen. Dobranoc.
- Dobranoc Florku.

Marta

 


 

*Dzień dobry!
Dziś przeprowadzę wywiad z gościem specjalnym - Pusią Kędzierzawą.
- Witam.
*Chciałabym dowiedzieć się, jak czuję się Pani w skórze kota?
- Wyśmienicie. Kocie życie jest tym, o czym mógłby marzyć każdy.
*Nie wolałaby Pani, być jakimś innym zwierzęciem?
-Ależ skąd. Nigdy w życiu! Każdego dnia, kiedy przebudzam się w ciepłym łóżku, obok stóp mojej Pani, uśmiecham się i myślę, że jestem najszczęśliwszym zwierzakiem na świecie.
*Nie czuję Pani zagrożenia ze strony innych pupili domowych?
-Oczywiście, że nie. Żaden pies, mysz, chomik, żółw ani rybka, nie może nawet porównywać się z kotami.
*Czy nie ma Pani za wysokiego mniemania o sobie?
-Może, ale jest to całkiem słuszne.
*A może wiąże się to z tym, iż koty są ponoć wredne?
-Wcale nie zgadzam się z tą opinią.
*Ma Pani może jakiegoś kociego idola?
-Oczywiście, Kota w butach ze Shreka. To mój bohater. Mój sens. Moje natchnienie. Marzę, aby go poznać i zatonąć w jego niezwykły, zielonych oczach. Podziwiam także oczywiście Kota Legendę, Kota Filemona. Bonifacego również.
*Mówimy o Kotach Elitarnych. Kotach z filmu. Pani jest kotką arystokratką. A jakie jest Pani zdanie o zwykłych dachowcach?
-Serdecznie im współczuję. Mam wielu przyjaciół z niższych sfer. Każdej nocy wynoszę im trochę jedzenia, aby miały jak przeżyć. Szczególnie zimą jest to ważne.
*Czy ludzie nie mają serca? Gdzie tu człowieczeństwo?
-Mnie się Pan pyta, to Pan jest człowiekiem... A Pan dokarmia biedne koty?
*Yyyyyyy... nie.
- No właśnie. Każdy uogólnia, a nikt nie popatrzy na swoje błędy.
Muszę wyjawić pewien sekret, o którym nigdy nie mówiłam publicznie.
*Słucham.
-Moje życie kiedyś nie było tak łatwe. Byłam jednym z NICH. Z kotów ulicy. Nie miałam domu, jedzenia, ciepła. Nikt mnie nie kochał, nie szanował, nie karmił. Jedyne co miałam, to głód i zimno. I co najważniejsze, przyjaciół, bez których nie przetrwałabym. To oni dzielili się ze mnie każdym znalezionym kęsem. I ja z nimi także. To obok nich kładłam się, aby było cieplej. Razem z nimi wiele razy wyszłam z sytuacji bez wyjścia. Mieć przyjaciół to jakby mieć w kieszeni cały świat. Inne zwierzęta nigdy nam nie pomogły, nigdy. Dlatego wywyższam koty, one mają serce.
Pewnego dnia, grzebiąc w śmietnik,u w poszukiwaniu jedzenia, rozcięłam sobie nóżkę. Ból był okropnym. Nie mogłam wydostać się ze śmietnika. Myślałam, że to koniec.
*Ile Tam Pani leżała?
- Całą noc. Kiedy już zapadał zmierzch straciłam przytomność. Ocknęłam się dopiero rano. Usłyszałam kroki i miły głos. Zaczęłam piszczeć. Niestety byłam tak wycieńczona, że z boich ust wydobył się tylko cichy mruk. Na szczęście, udało się. Po chwili zauważyłam dłonie, które mnie podniosły i poczułam ten zapach, zapach, który towarzyszy mi aż do dziś. Zapach mojej Pani. Zapach miłości. Od tamtej pory jestem najszczęśliwszym kotem na świecie.
*Pani historia bardzo mnie wzruszyła. Obiecuję, że od tej pory zacznę dokarmiać głodne koty w mojej okolicy.
-Serdecznie dziękuję, w imieniu ich wszystkich,a jest ich naprawdę dużo.
*Dziękuję za wywiad. Do widzenia.
-Do widzenia.

 

Asia

 


 

Wywiad z kotem:
- Dzień dobry, możemy chwilę porozmawiać?
- Dzień dobry, z miłą chęcią miau,miau...
- Jak się nazywasz kotku?
- Jestem Klakier ,do usług.
- A gdzie mieszkasz Klakierku?
- Moja pani Karolinka i jej tata zrobili mi specjalny domek. Jest mi w nim cieplutko i przyjemnie miau, miau...
- Powiesz mi coś jeszcze o sobie?
- Jestem kotem domowym tak zwanym mieszańcem. Mam około pięciu lat, dokładnie nie pamiętam miau,miau... Jestem biały w szare łatki i mam piękne szaro-miodowe oczy. W ogóle cały jestem piękny, chyba to widać?! Moja pani bardzo o mnie dba.
- A co najbardziej lubisz robić Klakierku?
- Och, najbardziej to lubię wylegiwać się na słoneczku, spacerować po łąkach, ale uwielbiam też zabawy z dziećmi miau, miau...
- Bardzo miło mi się z tobą Klakier rozmawiało.
- Mnie też miau, miau...
- Dziękuję ci bardzo za rozmowę. Jesteś niesłychanie sympatycznym kotem.
- Ja również dziękuję. Muszę już iść bo zbliża się pora podwieczorku, a ja bardzo nie lubię być głodny.
- Do zobaczenia!
- Miau, miau...

 

 

Jarek

 

 



Wywiad jaki przeprowadziła Julia ( 9 lat)ze swoim kotem Stefanem
Julia - Dzień dobry, jestem Julia, a ty?
Kot - Cześć. Ja jestem Stefan, miau
J- Skąd pochodzisz?
K- Z Bielska, mieszkam tam ze swoją panią. Ona jest okropnie zwariowana, tak jak ja.
J- A jakie to wariactwa?
K- Na przykład Julia włącza radio i tańczy, a ja skaczę z kanapy na kanapę..
J- A umiesz tańczyć?
K- Tak. Skaczę na tylnych łapach i ruszam ogonem.
J- A tango, walc, twist...?
K.-Nie, a ty?
J. Też nie.
K- A może teraz porozmawiamy o jedzeniu?
J- Dobrze.
K- O karmie, proszę...
J- Więc co lubisz jeść?
K- Ja lubię jeść whiskasa z kurczakiem i tuńczykiem..
J- A co lubisz pić?
K- Wodę z kranu
J- Po prostu..?
K- Tak, to znaczy Julia odkręca kran, a ja schylam się i pije wodę..
J- Wow, to ty i Julia to prawdziwi wariaci.
K- Naprawdę?
J- Tak, Gdzie śpisz?
K- W koszyku pod biurkiem, albo koło łóżka ,bo tam też jest koszyk.
J- łe, co ty robisz..?
K- Ja? Ja się myję.
J- Koty się wylizują?
K- Tak, a co?
J- Nic.
K- To może juz koniec..
J- Dlaczego?
K- Bo chcę iść spać.
J- Bardzo fajnie się z Tobą rozmawiało..
K- Z Tobą też.
J- To nic innego nie mogę zrobić, tylko powiedzieć wesołych snów i do widzenia.
K- Do widzenia

Julia

 



Dzisiaj mam zaszczyt przeprowadzić wywiad jedyny w swoim rodzaju. Gość ten odrzucił już wiele podobnych propozycji, jednak moja determinacja zaintrygowała go do tego stopnia iż zgodził się ze mną spotkać. Proszę Państwa moim rozmówca jest Pan Kot Kajetan.


-Witam serdecznie.

-Witam Panią Redaktor. Proszę zwracać się do mnie Kajtek, tak jak robią to wszyscy domownicy. Gdy słyszę Kajetan w ustach mojej Pani wiem, że szykują się kłopoty i zwrot przyprawia mnie o niepotrzebne kołatanie serca.

-Oczywiście Panie Kajtku. A propos problemów zdrowotnych. Czy to prawda, że koty mają 9 żyć?

-Ależ tak! Gdyby nie to, nasza populacja zapewne by wyginęła. Przecież koty to z pewnością najczęściej wybierane przez ludzi zwierzęta domowe. Także preferowane przez dzieci. Ile my musimy się namęczyć z takimi małymi ludźmi, którzy zupełnie nie uwzględniają naszych potrzeb. Życie pod jednym dachem z kilku lub kilkunastoletnim przedstawicielem homo sapiens dostarcza wielu niebezpiecznych rozrywek. Od ciągania i deptania ogona, po zwisanie z parapetu!

- To smutne. A jaki jest Pana stosunek do dorosłych ludzi?

-Z dorosłymi to różnie bywa. Wiadomo, że niektórzy nigdy nie dorastają. Zazwyczaj jednak, jeżeli mamy do czynienia z ukształtowanym osobnikiem, pewne zachowania można przewidzieć. Wspomniana przeze mnie już wcześniej moja Pani, bo oddziaływaniu silnych bodźców emocjonalnych zazwyczaj wychodzi na balkon by oddać się pewnej czynności, której my koty nie jesteśmy w stanie zrozumieć. Polega ona na wkładaniu i wyjmowaniu z ust białego, okrągłego patyczka. Nie wiem czemu służy takie zachowanie, ale wiem że wtedy lepiej nie wchodzić jej w drogę. Podejrzewam, że próbuje się ona w ten sposób uspokoić, jednak obserwując ją widzę, że nie jest to najlepszy sposób.

-Ciekawe podejście. Myślę że wiele osób nie zgodziłoby się z Pana zdaniem. A czy ma Pan jakiś sposób na stres?

-Tak jak większość kotów preferuję długie, samotne spacery. Zapewne stąd wzięło się powiedzenie, że "koty chodzą własnymi drogami". To całkowita prawda. Uwielbiam chodzić po dachu w blasku księżyca.

-Jakie są Pana inne ulubione zajęcia?

-Jest ich bardzo dużo. Pierwszą pasją jest chyba jedzenie i odkrywanie nowych smaków. Drugą ganianie myszy, kolejną zabawa motkiem włóczki, następną wylegiwanie się na parapecie między kwiatkami. Oczywiście także tradycyjne drapanie ścian i mebli, łapanie własnego ogona, wyciąganie butów z szafki i jeszcze raz jedzenie.

-A jaka jest Pana ulubiona potrawa?

-Myślę, że Pani nie zaskoczę. Otóż jest to, surowy łosoś z oliwkami. Jest w nim coś fascynującego i zagadkowego, nie potrafię tego wyrazić słowami. Musi Pani sama spróbować. Lubię także parówki. Nie pogardzę, również mieszankami przygotowywanymi specjalnie dla kotów.

- Bardzo serdecznie dziękuję Panu za wywiad.


Kamilka Gryszel lat 12
 

 


 

Filip: Chciałbym zadać Panu kilka pytań, czy zechce Pan udzielić mi wywiadu?
Kot Mruczek: Oczywiście, z miłą chęcią.
F.: Jest pan kotem rasowym - Persem - czy oznacza to iż nie mówi Pan po
persku?
K.M.: Miau, nie, nie znam języka perskiego. To, że jestem Persem oznacza
iż moi przodkowie pochodzą właśnie z Persji. Ja urodziłem się w Polsce,
w Bydgoszczy i niestety nie znam innego języka niż koci język polski.
F: Jak mieszka się Panu z człowiekiem? Czy nie wolałby Pan mieszkać na
wolności?
K.M.: Jak każdy kot lubię mieć swoje drogi, dlatego też niekiedy uciekam
mojej pani przeskakując przez barierkę balkonu. Zawsze jednak wracam,
gdyż tęsknię za moją panią no i na wolności czyha na mnie dużo więcej
niebezpieczeństw.
F: Czy ma Pan na myśli psy?
K.M.: Psy nas gonią tak ot sobie dla zabawy, lub może dlatego, że tak
być powinno. Mieszkam z psem, który jest moim przyjacielem. Dzielimy
nawet wspólnie jedną miskę. Nieraz jednak, gdy wychodzimy na dwór inne
psy wyśmiewają się z Psikusa i wtedy on tak na niby mnie goni. Żaden
pies nigdy nie zrobił mi krzywdy. Niestety bardziej niebezpieczni są
niektórzy ludzie: jeden chłopiec raz przywiązał mi do ogona sznurek z
samochodem. Nie mogłem się od niego uwolnić i później bolał mnie ogonek.
Na wolności trzeba też uważać na samochody, bo mogą mnie przejechać.
Bezpieczniej jest w domu z moją panią. Muszę zresztą zaraz wracać na obiad.
F: W takim razie, kończąc już nasz wywiad - ostatnie pytanie - pytanie
kulinarne: Jakie jest Pana ulubione danie?
K.M: wątróbka z warzywami ....mniam pazurki lizać...aż zrobiłem się głodny
F. Dziękuję bardzo za poświęcony mi czas.
K.M. Dziękuję

 

Filip

 


 

WYWIAD Z KOTEM

Z Kotem spotkałam się w jednym z pokoi w pewnym tajemniczym domu. Kot był czarny i puszysty...

Redaktorka Alicja: Witaj szanowny Kocie
Kot: Dzień dobry pani Alicjo
A: Czy dobrze mieszka się w tym tajemniczym domu?
K: Owszem, bardzo tu ciekawie. Doskwiera mi jednak samotność.
A: Czy nie ma pan żadnych kolegów?
K: Niestety, nie mam. Nikt mnie tu nie odwiedza. Wydaje mi się, że inne koty trochę się mnie obawiają. Nie wiem dlaczego. Podobno po dachach opowiadają, że jestem trochę dziwacznym kotem, a nawet czarodziejskim. Porównują mnie do znikającego kota z ksiązki "Alicja w krainie czarów". Może trochę w tym prawdy, kto tam wie.
A: A ja mam na imię Alicja.
K: Wiem Pani Alicjo. Właśnie dlatego zgodziłem się, aby przeprowadziła pani ze mną wywiad. Chciałem opowiedzieć moją historie komuś, kto ją dobrze zrozumie, ponieważ i jemu zdarzają się niesamowite rzeczy.
A: A co szczególnego przytrafiło się Panu ostatnio?
K: Kilka dni temu zobaczyłem na środku pokoju dziwny namiot, na którym były koty. Myślałem, że one są prawdziwe, ale gdy się zbliżyłem okazało się, że są namalowane błyszczącym lakierem. Obszedłem namiot dookoła i z tyłu zauważyłem rysunek. Przedstawiał dom z oknem, a w tym oknie siedziała śliczna kotka. Dotknąłem tego okna, a kotka poruszyła się i miauknęła. Coś mi się wydało podejrzane, bo kotka była twardsza niż materiał. Wszedłem do namiotu i zobaczyłem lustro, a w lustrze znikającą kotkę. Postanowiłem wskoczyć za nią, żeby, żeby odnaleźć w lustrzanym świecie kocią piękność. Gdy wreszcie ją zobaczyłem wskakiwała właśnie na piękne błyszczące drzewo, a potem zniknęła. Szukałem jej długo, ale zgłodniałem i musiałem wrócić do domu.
A: Czy tęskni Pan za Kotką?
K: Bardzo tęsknię, lecz myślę, że jeszcze ją kiedyś zobaczę.
A: Czyli zamierza pan, Kocie, wybrać się ponownie do krainy z lustra?
K: Tak, tylko nie wiem kiedy pokaże się znów koci namiot. Czekam już 5 dni. Jestem przygotowany do podróży i do spotkania z kotką.
A: A co Pan przygotował?
K: Zapakowałem w plecak czyste spodenki, uczesałem wąsy, wygładziłem sierść, umyłem zęby. Zbieram też codziennie świeże kwiaty z ogródka i nauczyłem się kilku romantycznych wierszy.
A: Myśli pan, że spodoba się ten pomysł kotce?
K: Myślę, że tak. Każda kotka jest romantycznie słodka.
A: Życzę Panu powodzenia, Kocie. I szczęścia w miłości. Dziękuję również za miłe spotkanie i rozmowę.
K: Ja także dziękuję. Mam nadzieję, że gazeta "Magiczne dzieje" ukazuje się także w lustrzanym świecie i moja Kotka po przeczytaniu wywiadu prędko zjawi się z kocim namiotem.
A: Do widzenia.
K: Do widzenia.

Wywiad wymyśliła:
Alicja